Niedawno informowaliśmy, że brytyjski rząd analizuje pomysł zakładający obowiązkową rejestrację wszystkich imigrantów z krajów UE, którzy chcą korzystać z publicznej służby zdrowia. Pomysł z obowiązkową rejestracją pojawił się wkrótce po wypowiedzi Davida Camerona, który stwierdził, że imigranci z krajów UE powinni korzystać z publicznej służby zdrowia tylko wtedy, gdy płacą w Wielkiej Brytanii podatki.
Dziś już znane są kolejny pomysły, które mają zahamować tempo „turystyki zdrowotnej” do Wielkiej Brytanii. Część polityków straszy, że wkrótce skrót NHS trzeba będzie odczytywać jako Global Health Service. Kontrolowanie dostępu do publicznej służby zdrowia ma się odbywać na kilka sposobów. Pierwszy pomysł dotyczy imigrantów, którzy z bezpłatnych usług NHS będą mogli korzystać dopiero po 6 lub 12 miesiącach pobytu w UK.
Rządzący są zgodni, że w Wielkiej Brytanii potrzebny jest system, w którym każda osoba będzie musiała udowodnić fakt, że należy jej się dostęp do bezpłatnej służby zdrowia. Dlatego rozważany jest pomysł wprowadzenia kart uprawniających do korzystania z usług NHS, czyli czegoś na kształt odpowiednika dawnych polskich legitymacji ubezpieczeniowych. Takie karty będą więc musieli posiadać również Brytyjczycy, bo tylko taki dokument będzie im dawał możliwość bezpłatnego leczenia.
Parlamentarna debata w tym temacie z pewnością nie będzie łatwa. Część polityków na pewno podniesie alarm związany z zagrożeniem łamania praw obywatelskich. Zmianom w systemie niechętna jest też Komisja Europejska, która niedawno głośno krytykowała pomysł wprowadzenia zmian w dostępie do całości benefitów dla imigrantów.
Zmiany na pewno spotkają się z przychylnością części środowiska lekarskiego w UK. Już teraz spora grupa lekarzy ma trudności z dopytywaniem pacjentów o ich prawo do bezpłatnego leczenia z obawy o oskarżenia rasistowskie.
- Publiczna służba zdrowia nadal będzie otwarta dla ludzi. Ale głównie dla tych, którzy będą mieli stałe miejsce pobytu. Pomysłów jest wiele, wszystko wymaga dyskusji i analiz. Chodzi głównie o to, aby ograniczyć turystykę zdrowotną i niekontrolowane korzystanie z bezpłatnego leczenia przez ludzi do tego nieuprawnionych – mówi jeden z przedstawicieli środowisk rządowych.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk