Barbara Kaczmarowska-Hamilton:
Trudno zrozumieć tę sytuację, bo mamy polski klub i chcemy mieć polską restaurację, i musimy walczyć o to, co nam się właściwie należy. Woroniecki jest polskim restauratorem. Szalenie sławnym. Naturalną koleją rzeczy jest, że wchodzi taki restaurator z takim sukcesem i razem rośniemy w siłę. Zarząd zadecydował inaczej, bo chcą firmę Concerto. To jest firma, która urządza imprezy niepolskie. Concerto zapłaciłoby więcej za wynajem dwóch pięter. Ale nam nie chodzi tu o pieniądze, tylko chodzi nam o polskość, o tradycje, o dobre jedzenie i o to, żebyśmy robili rzeczy, które służą nam.
Zostałam odwołana dlatego, że ja byłam przeciwna Concerto, a poza tym… właściwie nie wiem, dlaczego zostałam odwołana. Musiałby pan zapytać pana Sawickiego i Mier-Jedrzejowicza. Słyszałam, że oni uważają, że jestem niezorganizowana, ale 11 wspaniałych imprez zorganizowałam i setki osób przyszło, a oni nie zorganizowali nic. Fasada została wymalowana przy pomocy pana Sawickiego i jego organizacji Polish Heritage Society i wszędzie ta wiadomość była podawana w prasie, natomiast nikt nie powiedział, że pan Mier-Jędrzejowicz, sekretarz, podpisał wynajem na 15 lat jednego pokoju dla tej organizacji. Ten fakt był ukryty i członkowie nie wiedzieli o tym. To jest zatajenie prawdy i z tym nie można się pogodzić.
To spotkanie dzisiejsze dotyczy wyboru restauracji, ale tak naprawdę jest zorganizowane po to, żeby członkowie dowiedzieli się, co się dzieje w tym klubie.
Jerzy Kulczycki:
Jeżeli Woroniecki wygra, ja rezygnuję. Ja nie mogę z siebie robić durnia. Mam swoje osiemdziesiąt parę lat. Dwie rzeczy zasadnicze nie zostały powiedziane. Po pierwsze, Concerto nie chce sali na piętrze cztery razy w tygodniu, a jeden raz. W tej chwili szkoła baletowa zajmuje salę przez cztery dni w tygodniu. Jeżeli przyjmiemy ofertę Woronieckiego, będziemy musieli wypowiedzieć umowę szkole baletowej i jest to dla nas strata pieniędzy – ponad 20 tys., czyli te pieniądze trzeba odjąć od tej oferty. Jeśli doprowadzimy do straty, to nie my będziemy sprzedawali „Ognisko”, tylko banki.
Ja uważam, że wynik tego głosowania mnie obliguje, dlatego ja będę rezygnował, ponieważ oferta Woronieckiego nie gwarantuje stabilności finansowej „Ogniska”.
Znowu Dobroniak
Brakuje dyskusji i próby wypracowania kompromisu. Negocjacje nie polegają na tym, żeby postawić na swoim. Zgadzam się, że „Ognisko” musi się finansować. Zgadzam się z tym, że powinno być polskie, choć to klub polsko-brytyjski (pierwszym prezesem klubu był Brytyjczyk). Można te rzeczy pogodzić. Fajnie, że zostały zrobione niezbędne remonty. Fajnie, że „Ognisko” zaczęło żyć i odwiedza je coraz więcej osób. Ale, do jasnej cholery, usiądźcie i dogadajcie się, a nie obrażajcie się nawzajem! To, co się teraz dzieje, to kpina! (Redakcja czeka na odpowiedź Włodzimierza Mier-Jędrzejowicza, który w momencie oddawania gazety do druku nie zdążył jeszcze odpowiedzieć na zadane pytania. Do sprawy wrócimy w następnym numerze).
Piotr Dobroniak, Cooltura