MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

18/02/2013 07:26:00

Felieton: Unia płaci za trolowanie

Felieton: Unia płaci za trolowanieUnia Europejska wysupła równowartość 2 milionów funtów na pudrowanie swojego wizerunku w internecie przed przyszłorocznymi wyborami do Europarlamentu. Jakie działania kryją się za tym nieskromnym przedsięwzięciem? Nazywając rzecz po imieniu: trolling i monitoring.
Rządcom Europy pali się grunt pod nogami. Poparcie dla Eurosojuzu leci na łeb, na szyję, bo nawet lud, gdy mu w koszyku ubywa prowiantu, nabiera spostrzegawczości i zaczyna się połapywać, że coś tu nie gra. Tu, czyli w naszym przytulnym eurokołchozie, który musi wydawać coraz więcej forsy na produkcję kitu, żeby wykazać sens swojego istnienia. Tym bardziej, że w ostatnich latach ten proceder utrudniają serwisy społecznościowe, które z prędkością memu skutecznie wyśmiewają rozmaite dęte ściemy.

Dlatego w sytuacji, gdy południe Europy bankrutuje, w Hiszpanii połowa młodych ludzi nie ma pracy, a pozbawieni środków do życia Grecy w desperacji rzucają się na warzywa rozdawane przez rolników, wzajemnie się przy tym tratując, Bruksela podnosi budżet na monitoring mediów i autopromocję o 1,7 miliona funtów. Prounijny PR uwzględnia takie światłe przedsięwzięcia, jak seminaria, sympozja i inne formy działalności kulturalno-oświatowej, materiały audio-wizualne, stworzenie muzeum Europy oraz „Izby Historii Europejskiej”, która ma pielęgnować europejską „pamięć historyczną” i „promować świadomość europejskiej tożsamości” (w praktyce będzie to prawdopodobnie pisanie historii na nowo przy odpowiedniej selekcji faktów i stosownym – „proeuropejskim” – ich naświetleniu). Jednak gwoździem programu jest zwiększenie nadzoru nad mediami społecznościowymi, w których od pewnego czasu pączkują rozmaite grupy obywatelskiego sprzeciwu, zatruwające biurokratom słodki sen. Zgodnie z wytycznymi zawartymi w europarlamentarnym okólniku „szczególną uwagę należy poświęcić krajom, w których dochodzi do gwałtownego wzrostu eurosceptycyzmu”. Zadaniem monitorniczych oraz trolli z brukselskiego nadania będzie nie tylko śledzenie dyskusji i nastrojów politycznych w mediach internetowych, ale także odpieranie eurosceptycznych zarzutów i wpływanie na przebieg rozmów. Znamienne, że praktyk stosowanych zazwyczaj przez partie za pośrednictwem opłacanych w tym celu agencji PR, chwyta się organ wobec partii nadrzędny, który na mocy konstytucji powinien pozostać neutralny światopoglądowo. Wygląda to tak, jakby Europarlament sam przeistoczył się w monopartię – sączącą swój program w głowy społeczeństwa za pomocą „miękkiej” propagandy, a poszczególne ugrupowania traktującą jak swoje frakcje, które w ostatecznym rozrachunku muszą podporządkować się „macierzy”. Cała ta szopka wygląda jak przeszczep mechanizmów PRL na grunt postkonsumpcyjnego Zachodu (post – bo już niebawem nie będzie czego konsumować).

No dobrze, dość tego krytykanctwa. Przejdźmy do czynu społecznego. Oto propozycja małej wprawki dla unijnych trolli, które niebawem na wzmożonych obrotach będą musiały odpierać nienawistne ataki niedokształconego plebsu na ideę zjednoczonej Europy. Odrobina eurosceptycznej karmy na wyostrzenie ząbków i przećwiczenie sztuki (kontr)argumentacji na przykładowych kwestiach:
- Dlaczego europarlamentarny cyrk na kółkach posiada siedziby aż w trzech miastach (Brukseli, Strasburgu, Luksemburgu), między którymi deputowani tarabanią się za nasze pieniądze, a koszt utrzymania dodatkowych placówek wynosi ok. 200 milionów euro rocznie?
- Dlaczego Bruksela narzuca krajom członkowskim UE szkodliwe dla gospodarki pakiety klimatyczne, ograniczające emisję dwutlenku węgla w celu zmniejszenia efektu cieplarnianego, mimo braku jednoznacznych danych naukowych potwierdzających wpływ emisji CO2 na ocieplenie klimatu oraz braku jednoznacznych danych naukowych potwierdzających, że ocieplenie klimatu w ogóle ma miejsce?
- Jak polityka klimatyczna UE ma się do emisji 19 tys. ton CO2 rocznie w efekcie tarabanienia się eurodeputowanych po europarlamanetach za nasze pieniądze?
- Dlaczego Konferencja przewodniczących frakcji politycznych PE trzy lata temu zablokowała powołanie komisji śledczej ds. grypy A/H1N1, mimo ewidentnych przesłanek, że „pandemia świńskiej grypy” była gigantycznym przekrętem koncernów farmaceutycznych, który kosztował europejskich podatników miliardy euro? I jak w tym kontekście należy oceniać cykliczne kampanie propagandowe UE, nakłaniające nas do szczepień przeciwko grypie?
- Dlaczego zdaniem urzędników UE ślimak to nie mięczak, a ryba lądowa? To znaczy my wiemy dlaczego, ale jesteśmy ciekawi, jak wy, mentalne paragrafy o lepkich rączkach, wytłumaczycie nam się z tego typu wałków inspirowanych przez jedno z licznych lobby, grasujących w unijnych kuluarach?
- Czy osoby odpowiedzialne za „Rozporządzenie Komisji nr 2257/94”, w którym regulowana jest krzywizna bananów dopuszczanych na rynek europejski, są istotami ludzkimi, androidami, biobotami czy tajnymi najeźdźcami z gwiazdozbioru Oriona, spiskującymi w celu wyprasowania nam fałdów mózgowych?

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska