MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/02/2013 09:52:00

Chłopcy, którzy nienawidzili obcych

W piątkowy wieczór grupa białych wyrostków napadła na pochodzącą ze Szwecji Majbritt Morrison. Obrzucili ją wyzwiskami, kamieniami i butelkami. Kilka razy uderzyli kijem oraz żelaznym prętem. Zaatakowali, ponieważ nie podobał im się kolor skóry męża kobiety.

Wszędzie tam jego zwolennicy kolportowali materiały, które nawoływały, » by zrobić porządek z obcymi. Można było na nich przeczytać: „Chroń swoje miejsca pracy”, „Domy dla białych”, „Nie czekaj! Zrób coś!” itp. Kiedy sytuacja na rynku pracy zaczęła się pogarszać (w 1958 r. bezrobocie sięgnęło... 500 tys.), dało się zauważyć wzrost społecznej frustracji, którą najmocniej manifestowali właśnie Teddy Boys. W drugiej połowie lat 50. stali się oni młodocianymi gangsterami, którzy terroryzowali imigranckie dzielnice i za swoje problemy obwiniali przybyszów. Na porządku dziennym były polowania na czarnych, które nazywano „black-burying” lub „nigger hunting”. Czarni, idąc ulicą, mogli się też spodziewać małpich odgłosów lub pokazywania, że pod ubraniem mają ukryty... ogon. Doszło do tego, że w niektórych miastach (np. Nottingham) oraz dzielnicach Londynu imigranci bali się wychodzić z domu po zmroku.

W latach 1958-1959 nastąpiła eskalacja przemocy. Jeszcze przed zamieszkami w Notting Hill do podobnych wydarzeń doszło w Nottingham. Z tą jednak różnicą, że tam imigranci bronili się dużo bardziej zdecydowanie. W Londynie regularnie rejestrowano i na ogół ignorowano poważne incydenty. Na przykład w lecie 1958 r. zatrzymano dziewięciu „Tedsów”, którzy jeździli po imigranckich dzielnicach i atakowali czarnych mężczyzn.

Rok później doszło do głośnego morderstwa, którego ofiarą stał się 32-letni Kelso Cochrane – mieszkający w Notting Hill imigrant z Antiguy, który pracował jako stolarz. 17 maja 1959 r. mężczyzna poszedł do szpitala w Paddington, by opatrzyć zraniony kciuk. W drodze powrotnej napadła go banda białych wyrostków. Napastnicy zasztyletowali Cochrane’a.

Jego śmierć wywołała ogromne wzburzenie w karaibskiej społeczności Londynu. Na pogrzebie pojawiło się 1200 osób, a wkrótce potem zainicjowano Dni Kultury Karaibskiej – by „przeciwstawić się białym rasistom” – które przerodziły się w słynny Notting Hill Festival.

Nie chcemy was!


To, co działo się na brytyjskich ulicach, wkrótce znalazło też odbicie w Izbie Gmin. Chcąc uniknąć zaostrzenia sytuacji oraz – na ogół po cichu – podzielając uprzedzenia lub popierając „Tedsów”, przegłosowano zaostrzenie przepisów imigracyjnych i zamknięto rynek pracy dla większości przybyszów z tzw. Indii Zachodnich. W ten sposób – nie po raz pierwszy – skupiono się na „ukaraniu” ofiar, a nie sprawców, wysyłając jasny sygnał, że za problemy rzeczywiście odpowiadają imigranci.

Przyniosło to zresztą i taki skutek, że kiedy zaczęto mówić o zaostrzeniu przepisów, dramatycznie zwiększył się napływ imigrantów – wszyscy, którzy planowali przybycie na Wyspy, chcieli zdążyć przed wprowadzeniem Immigration Act (nastąpiło to w 1962 r.). W samym tylko 1961 r. bilans imigracji wyniósł 130 tys., a więc tyle, ile w sumie przez pięć poprzednich lat.

To oczywiście nie rozwiązało problemów i do zamieszek dochodziło też w kolejnych latach. Zwykle ich zasięg oraz brutalność były związane z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej i społecznej, co szczególnie wyraźnie dało się zauważyć w latach 80., gdy podczas rządów Margaret Thatcher bezrobocie sięgało poziomu kilkunastu procent i oprócz rozkwitu frustracji, którą było widać na trybunach brytyjskich stadionów, w siłę rosły też organizacje rasistowskie.

Zdarzały się ataki i podpalenia. Do najgłośniejszych należał „Pożar w Deptford” w 1981 r., kiedy podpalono dom, w którym odbywała się impreza urodzinowa dwóch czarnych nastolatek. Zginęło wówczas 13 osób i wprawdzie nikogo nie skazano, ale lokalna społeczność była i wciąż jest pewna, że za wszystkim stali „prawdziwi Brytyjczycy”. Notting Hill i Deptford to wciąż żywe ostrzeżenie. Rasizm i nastroje antyimigracyjne zawsze narastają, gdy pogarsza się sytuacja gospodarcza, i zwłaszcza wtedy należy do tych tematów podchodzić wyjątkowo ostrożnie. Jednak w takich czasach pojawiają się także politycy, którzy chcą te nastroje wykorzystać do zdobycia lub utrzymania władzy. Dziś po tę retorykę bardzo chętnie sięgają torysi, którzy imigracją tłumaczą własną nieumiejętność poradzenia sobie z problemami społecznymi i gospodarczymi. Dość nieodpowiedzialnie igrając w ten sposób ze społecznymi nastrojami.

Tomasz Borejza

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Cowboy

3603 komentarze

17 luty '13

Cowboy napisał:

anglicy tez jako pierwsi na swiecie wymyslili i zastosowali w praktyce - obozy zaglady
ale wiekszosc mysli ze anglia to sami - gentelman-i

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska