Jednym z powodów jest to, że coraz więcej z nas wybiera przysmaki, których produkcja kosztuje więcej. Nie tylko w Europie i Stanach Zjednoczonych, lecz także w Chinach ci, których na to stać, odstawiają na bok tanie przetwory zbożowe na rzecz wyrobów bardziej wyrafinowanych, a przede wszystkim wołowiny i wieprzowiny. Taka zmiana diety oznacza konieczność zasadniczego zwiększenia areału upraw. – Przy obecnych technologiach upraw z jednego hektara można zebrać ziemniaki lub zboża potrzebne do wyżywienia 19–22 osób. Jednak wykorzystanie tego samego hektara na hodowlę bydła starczy do zaspokojenia potrzeb żywnościowych zaledwie 2–3 osób – wskazuje Andrew Chapple.
Wolnych terenów, które nadawałyby się pod uprawy, zaczyna zaś brakować. Aby utrzymać masową produkcję (i tanią żywność), w minionych 20 latach areał upraw zwiększył się o 12 proc. Dziś prawie połowa (4,9 na 10 gigahektarów) gruntów, które nadają się na potrzeby rolnictwa, jest już wykorzystywana. – Dalsze powiększanie obszarów nieodzownie musiałoby się wiązać z likwidacją bardzo cennych terenów chronionej przyrody i miałoby fatalny wpływ na klimat Ziemi – ostrzega Chapple. Jego zdaniem opinia publiczna nie dostrzega problemu marnowania taniej żywności, ale nie ma już przyzwolenia na rabunkową gospodarkę lasów. Świadczy o tym batalia, jaka doprowadziła po wielu latach do powstrzymania karczunku Puszczy Amazońskiej w Brazylii.
Jeszcze większą barierą dla produkcji taniej żywności jest rabunkowa gospodarka wodna. Aby uzyskać duże plony, szczególnie w rejonach o trudnym klimacie, konieczne jest bardzo intensywne nawadnianie. To właśnie dlatego zużycie wody rośnie w astronomicznym tempie. W tym roku na świecie zostanie wypompowanych 3,8 bln m sześc., z czego 70 proc. na potrzeby rolnictwa. Jednak w ciągu zaledwie 30 lat ta liczba ma urosnąć od 2,5 do 3,5 razy, do 10–13 mld m sześc. Tyle że tak dużej ilości nieskażonej wody już prawdopodobnie nie będzie. Nawet Arabia Saudyjska, jeden z najbogatszych krajów świata, musiała porzucić swoją politykę samowystarczalności żywnościowej, bo po prostu nie było jej na nią stać. Konieczna była bowiem budowa coraz głębszych studni do nawadniania pól.
Podobny problem napotyka coraz więcej krajów, w tym Maroko, Hiszpania, Meksyk, Grecja. Tam, gdzie rolnictwo nie jest subwencjonowane, jak właśnie w Meksyku, pozbawieni wody chłopi nie mogą dłużej uprawiać gruntów i często są skazani na wegetację na obrzeżach wielkich miast lub emigrację do Stanów Zjednoczonych. – Już 40 proc. taniej żywności na świecie jest uprawiane na terenach sztucznie nawadnianych. W szczególności nieefektywna jest pod tym względem hodowla bydła: wymaga aż 50 razy więcej wody w przeliczeniu na uzyskaną kalorię żywności niż zboża – wskazują w swoim raporcie londyńscy eksperci.
Podobne są proporcje, gdy chodzi o zużycie energii dla produkcji taniej żywności. Jest ona potrzebna w ogromnej ilości przede wszystkim do wytwarzania komponentów niezbędnych dla intensywnych upraw, jak nawozy azotowe czy pestycydy. Co gorsza, w procesie produkcyjnym wykorzystuje się przede wszystkim gaz ziemny i inne kopalne surowce energetyczne przyczyniające się do wzrostu emisji dwutlenku węgla i powstawania efektu cieplarnianego. Jednak przy hodowli bydła ilość energii koniecznej do wytworzenia odpowiednika jednej kalorii jest 35 razy większa niż w przypadku upraw polowych.
Międzynarodowa Organizacja ds. Żywności FAO ostrzega, że żywności, która trafia do konsumentów, wcale nie jest aż tak w bród, jak by to wynikało z jej niskiej ceny. Z każdym rokiem coraz trudniej odbudować strategiczne rezerwy, które są uruchamiane na wypadek nieurodzaju. Jednym z przykładów jest produkcja ziarna. W 2012 r. na rynek trafiło 2,313 mld t, co tylko nieznacznie przewyższyło popyt (2,307 mld t). Wniosek narzuca się sam: albo rynek spożywczy się zmieni i skala ogromnego marnotrawstwa zostanie zmniejszona, albo pewnego dnia okaże się, że żywności dla wszystkich nie starcza, a ceny nagle skoczą w górę. Wtedy każdego z nas mocno zaboli.
Jędrzej Bielecki, Dziennik Gazeta Prawna
Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny?
Zamów pełne wydanie Dziennika Gazety Prawnej w internecie