Dziesiątki tysięcy osób dojeżdżających do pracy w Londynie przeżyło dzisiaj horror komunikacyjny po tym, jak dwa kilometry napowietrznych kabli zasilających wagony runęło na ziemię. Do zdarzenia doszło wczoraj, ale do dzisiaj nie udało się służbom kolejowym naprawić awarii. Dwie z czterech linii między Bedford i St Pancras w Londynie były zamknięte. Sytuacja powinna wrócić do normy dopiero jutro – zapowiadają przedstawiciele Network Rail. Do tej pory można spodziewać się dużych opóźnień lub odwołanych pociągów. Pasażerowie mają do dyspozycji komunikację zastępczą – autobusy.
Zakłócenia dotyczą pociągów obsługiwanych m.in. przez First Capital Connect, Southeastern and East Midlands Trains, South West Trains. Pasażerowie, którzy planują podróż na lotnisko w Luton lub Gatwick powinni szukać alternatywnego połączenia, bo pociągi na tych trasach odnotowują duże opóźnienia.
- Naszym głównym priorytetem w tej chwili jest ponowne uruchomienie pociągów na uszkodzonych trasach. Będziemy wyjaśniać, co było przyczyną zerwania się trakcji kolejowej – mówi rzecznik prasowy Network Rail. Z kolei Bob Crow, dyrektor RMT, związku zawodowego kolejarzy wini za taki stan rzeczy braki kadrowe na kolei.
kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.