Mężczyzna wprowadził się nielegalnie do jednego z opuszczonych domów w Blackuburn. Miejscowi policjanci kilkukrotnie prosili go o opuszczenie nieruchomości, jednak Polak ignorował wszelkie wezwania. Nie przypuszczał, że nowe, ostrzejsze przepisy regulujące walkę ze zjawiskiem squattingu, zostaną sprawdzone w praktyce właśnie na nim.
W końcu policjanci zatrzymali 27-latka, który od 2005 roku przebywa na Wyspach. Mężczyzna szukał pracy, ale skończył jako bezdomny alkoholik. Aresztowany Polak znalazł się na ławie oskarżonych miejscowego sądu, gdzie przyznał się do nielegalnego przebywania w jednym z domów przy New Wellington Street. Budynek od dłuższego czasu był pusty, w związku z czekającym go w przyszłości generalnym remontem.
Do zatrzymania 27-latka doszło 31 grudnia. Policjanci wyłamali drzwi i weszli do środka. W środku znaleźli śpiącego na prowizorycznym posłaniu mężczyznę. Obudzili go i poinformowali, że to co robi jest nielegalne i że musi natychmiast opuścić posesję i nie wolno mu tu wracać. Wyprowadzili go na zewnąrz. 20 minut później policjanci wrócili na miejsce, aby jeszcze raz sprawdzić dom. W środku ponownie zostali polskiego bezdomnego, który spał na tym samym łóżku wyraźnie po spożyciu większej ilości alkoholu.
Podczas procesu obrońca 27-latka argumentował, że po przyjeździe do Wielkiej Brytanii mężczyzna miał pracę i wszystko układało się dobrze. Do czasu, gdy jego życiowa partnerka odeszła do innego mężczyzny. Wtedy zaczął więcej pić, co w krótkim czasie skończyło się uzależnieniem. – Nie był agresywny, nie sprawiał żadnych problemów, poza tym, że przebywał w nieruchomości nienależącej do niego – mówił obrońca.
27-letni mężczyzna jest dobrze znany w Blackburn. Jesienią był bohaterem artykułu w miejscowej gazecie, w której pisano o imigrantach pijących na ulicach miasta, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej. Polak opowiadał o początkach swojej bezdomności, nałogu alkoholowym. Już wtedy sypiał w porzuconych wrakach samochodów przy King Street.
– Jestem alkoholikiem i potrzebuję alkoholu, żeby przetrwać. Mój stan się pogarsza, boję się, że wkrótce umrę. W ciągu dnia zazwyczaj wypijam do sześciu litrów cydru Frosty Jack. Chcę iść na odwyk. To trwa już od siedmiu lat, to zbyt długo – mówił wtedy polski bezdomny.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk