Szacuje się, że obecnie jedna na sześć szkół podstawowych i średnich jest nieczynna. Większość placówek odwołała lekcje już w poniedziałek, po weekendowym ataku zimy. Lokalne władze obawiały się głównie oblodzonych dróg i trudności z dojazdem. Nierzadko było tak, że szkoły odwołały lekcje, ponieważ większość nauczycieli nie była w stanie dojechać do pracy.
Jak na razie około 900 szkół i przedszkoli nieczynnych jest w hrabstwach Yorkshire i Lincolnshire. Podobnie jak 800 placówek w East Anglia, 500 w West Midlands, 150 w Greater Manchester, 120 w hrabstwie Northamptonshire, 100 w hrabstwie Surrey i ponad 100 w hrabstwie Lancashire – czytamy na stronie telegraph.co.uk.
Duża liczba szkół średnich nadal prowadzi działalność dydaktyczną, mimo trudnych warunków. Dzieje się tak dlatego, że nauczyciele chcą dobrze przygotować uczniów do testów z psychologii, biologii, geografii i informatyki.
Niezadowoleni rodzice
Masowe zamykanie szkół nie do końca podoba się rodzicom. Ich zdaniem wiele placówek wcale nie zostało dotkniętych dużymi opadami śniegu. Rodzice prowadzą ożywione dyskusje na portalach społecznościowych. Skarżą się, że w wielu wypadkach byli bardzo późno powiadamiani o zamknięciu szkół i przedszkoli. Cześć z nich dowiadywała się o tym w poniedziałek około godz. 9 i bardzo trudno było im wtedy zorganizować opiekę na dziećmi.
Zdaniem Justine Roberts z portalu internetowego MumsNet, generalnie szkoły powinny odwoływać lekcje, gdy istnieje zagrożenie dla dzieci. – Dyrekcje szkół i przedszkoli powinny popracować nad lepszą komunikacją. To dość stresująca sytuacja dla rodzica, który tuż przed wyjazdem do przedszkola dowiaduje się, że jest ono nieczynne – mówi Roberts.
Rodzice narzekali też, że wiele szkół zamknięto dość pochopnie. „W naszym rejonie szkoły publiczne są zamknięte, tymczasem te prywatne działające przecież w takich samych warunkach pogodowych, prowadzą normalną działalność” – skarżą się na forach internetowych.
Martin Stott, dyrektor prywatnej szkoły w pobliżu Telford, krytykuje decyzje o zamykaniu publicznych szkół z powodu opadów śniegu czy oblodzonych dróg. – Żyjemy w recesji gospodarczej, rodzice muszą pracować jeszcze ciężej, aby związać koniec z końcem i nie wskazane jest, aby z powodu pogody musieli brać przymusowe wolne i siedzieć z dziećmi. Żadna szkoła prywatna nie może sobie pozwolić na odwoływanie zajęć, bo nikogo na to nie stać. Tylko w publicznym sektorze możemy mieć taką sytuację, że tysiące zamkniętych szkól oddziałują na życie tysięcy rodzin i naszą gospodarkę – mówi Stott.
Meteorolodzy przewidują, że opady śniegu i niskie temperatury utrzymają się na Wyspach do końca tygodnia, przez co szkoły będą zamknięte przez pięć dni z rzędu. Dla rodziców oznacza to spore wydatki na opiekę na dziećmi. – Szkoły robią co mogą, aby pozostać otwarte, jednak na pierwszym miejscu stawiane jest bezpieczeństwo dzieci – zapewnia Brian Lightman z Association of School and College Leaders.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk