W Sylwestra rodzina, pracownicy oraz mieszkańcy Service Personnel and Veterans Agency’s Ilford Park w polskim domu opieki w Devon dołączyli do swojego najstarszego mieszkańca, byłego pilota walczącego podczas II wojny światowej Mieczysława Junego, z okazji jego setnych urodzin.
Mieczysław Juny urodził się we Lwowie 1 stycznia 1913 r. W wieku 26 lat, w 1939 r., brał udział w polskiej kampanii wojennej. Po tym, jak Polska poległa w walce z Niemcami, przeniósł się na Węgry i został wzięty do niewoli jako więzień wojenny. Udało mu się uciec i w końcu znalazł się na pokładzie statku Empress of Canada w marcu 1943 r. Statek płynął z Durban z 1800 pasażerami na pokładzie, wśród których było 200 Polaków. 13 marca 1943, 1000 mil od wybrzeży Afryki, statek został storpedowany i zatonął.
Na szczęście Mieczysław Juny ocalał, przepłynął wody Atlantyku i przybył do Wielkiej Brytanii, gdzie został przetransferowany do Polskich Sił Powietrznych w UK. Jako porucznik walczył obok brytyjskich kolegów z RAF-u przez cztery lata.
Następnie rozpoczął pracę dla National Assistance Board, pomagając przemieszczać się tym Polakom, którzy zostali usunięci z sił zbrojnych, ale nie mogli powrócić do swojego kraju z powodu zmian politycznych. Mogli oni pozostać w Wielkiej Brytanii dzięki ustawie o przesiedleniach (Polish Resettlement Act) z 1947 r.
Po wielu latach pracy jako urzędnik państwowy, pracując w Ilford Park, Mieczysław Juny awansował na wiceprezesa. W 1975 r. został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego, a 2 lata później przeszedł na emeryturę.
Juny nadal przebywa w Ilford Park i jest prezesem komisji rezydentów. Jego praca została doceniona w 2003 r., kiedy Polska Misja Katolicka odznaczyła go Krzyżem Zasługi. W 2005 r. otrzymał również Krzyż Rycerstwa (Knights Cross of the Order of Polonia).
Mimo ogromnej dumy ze swojego polskiego pochodzenia Mieczysław Juny od 1947 r. współpracuje z Brytyjczykami. W 1956 przyjął również obywatelstwo brytyjskie.
– Bycie stulatkiem to dziwne uczucie. To nie jest normalne, żeby tak długo żyć – powiedział solenizant. – To ekscytujące mówić ludziom, że mam 100 lat. Nie wiem, dlaczego to właśnie mnie dane było żyć tak długo, ale im dłużej zyję, tym więcej piękna dostrzegam wokół siebie.
– Pan Juny jest inspiracją dla nas wszystkich i przykładem człowieczeństwa – powiedziała menadżerka Ilford Park Clare Thomas. – Bardzo chciał doczekać tych urodzin. Tak samo jak olimpiady w Londynie. I udało mu się.
– Jestem niezwykle dumna i bardzo się cieszę, że mój ojciec doczekał swojej setnej rocznicy urodzin – powiedziała Kasia Cumber, córka pana Mieczysława. – Mój ojciec zawsze był osobą troskliwą i rodzinną. Pomaganie innym uważał za najważniejsze. Jest trochę jak kot, który miał 9 żyć, skoro przetrwał to wszystko, co go spotkało. Szczególnie kiedy przebywał na torpedowanym statku Empress of Canada.
Dwóch innych rezydentów polskiego domu opieki skończy 100 lat w tym roku. Pan Juny chce doczekać ich urodzin. A jego własne życzenie urodzinowe? Doczekać kolejnych 50 lat!
Polski dom opieki w Ilford (znany lokalnie jako „Mała Polska”)
Po II wojnie światowej większość polskich żołnierzy, którzy walczyli obok swoich zachodnich sojuszników, nie była w stanie wrócić do komunistycznej Polski.
Wysiłek Polaków w walce u boku Wielkiej Brytanii był bardzo wysoko ceniony. Churchill uznał ich za wyjątkowych, mówiąc w swiom wystąpieniu w House of Commons: „Rząd jej wysokości nigdy nie zapomni długu, jaki mamy do spłacenia wobec polskich żołnierzy i wszystkich, którzy walczyli pod naszym przywództwem”.
Ustawa o przesiedleniach Polaków z 1947 r. (Polish Resettlement Act) – znana też jako „obietnica Winstona Churchilla” – obiecywała pomoc finansową dla obozów, hoteli i pewnych grup Polaków oraz ich rodzin. W Wielkiej Brytanii powstało 45 obozów przesiedleńczych, wśród nich Ilford Park, który jest ostatnim domem pozostającym pod zarządem ministerstwa obrony, podlegając ustawie z 1947 r.
opr. Karolina Zagrodna