Mało kto już dzisiaj pamięta, ale pomysł zaprojektowania specjalnie dla Londynu nowoczesnej wersji kultowego Routemastera nie zrodził się w głowie szalonego mera Borisa Johnsona. Wpadł nań pracujący dla „Autocar” dziennikarz Hilton Holloway. Burmistrz ideę szybko podłapał i uczynił z niej jeden ze swoich sztandarowych projektów. Dzisiaj pierwsze błyszczące świeżością Routemastery kursują na trasie linii 38. Miasto zamówiło w sumie aż 600 egzemplarzy. Teraz Holloway ma nowy pomysł. Chce, żeby do zatłoczonego i zasmrodzonego spalinami centrum stolicy Zjednoczonego Królestwa powróciły trolejbusy.
Odświeżyć powietrze na Oxford Street
Oxford Street to największa i najbardziej ruchliwa handlowa ulica Zjednoczonego Królestwa. Rocznie przemierza ją ponad 200 mln gości. Żeby jakoś ten tłum dowieźć do sklepów, przez ulicę w ciągu jednej tylko godziny przejeżdża ponad 300 autobusów. Jeśli doda się do tego niezliczoną ilość taksówek, nikogo chyba nie powinno dziwić, że uwięzione w wąwozie utworzonym przez bryły gigantycznych domów handlowych powietrze w znakomitej większości składa się ze spalin. Władze miasta z tym problemem próbują sobie poradzić już od dawna.
Według jednej z propozycji Oxford Street miałaby zostać przekształcona w deptak, pośrodku którego kursowałyby ruchem wahadłowym tramwaje. Problemem w tym przypadku pozostają jednak całkiem spore koszty. Na ułożenie samych tylko torów na 1,5-milowym odcinku pomiędzy Tottenham Court Road i Marble Arch trzeba by wydać przynajmniej 120 mln funtów. Właśnie z tego powodu projekt zarzucił poprzedni burmistrz Londynu Ken Livingstone. W lecie tego roku do pomysłu powrócili członkowie West End Commission. I tym razem jednak pozostał on tylko jedną z rozpatrywanych alternatyw.
Tańszy trolejbus
Zdaniem zajmującego się od lat motoryzacją Hollowaya o wiele tańszą alternatywą byłaby budowa linii trolejbusowej. Pomysł ma właściwie same zalety. Pierwsza i największa to oczywiście fakt, że napędzane przez elektryczne silniki trolejbusy są ciche i nie wydzielają żadnych spalin – to idealne rozwiązanie dla zatłoczonej codziennie największej handlowej ulicy Zjednoczonego Królestwa. Dziennikarz ma zresztą pomysł, jak jeszcze bardziej obniżyć koszty.
Na trolejbusy proponuje przerobić i tak już zamówione przez miasto nowe Routmasery. Operacja nie powinna być zbytnio skomplikowana, ponieważ są one wyposażone w szeregowy napęd hybrydowy. Zamontowane w nich silniki spalinowe służą jedynie do wytwarzania prądu zasilającego właściwy silnik elektryczny. Holloway nie widzi więc żadnych przeszkód, żeby po kilku modyfikacjach energię pobierały z rozciągniętych nad Oxford Street drutów, które podtrzymywałyby rozstawione na środku ulicy pylony. Po ich obydwu stronach kursowałyby trolejbusy, natomiast reszta przestrzeni zostałaby oddana w użytkowanie pieszym.
W połowie grudnia redakcja „Autocar” zaprezentowała swój projekt burmistrzowi Johnsonowi. Jeśli znany z upodobania do niecodziennych projektów mer chwyci przynętę, być może po 60 latach trolejbusy powrócą na londyńskie ulice. O ironio, może im w tym pomóc nowy Routemaster, którego pierwowzór ponad pół wieku temu sprowadził na nie zagładę.
Jakub Ryszko, Cooltura