Jak na razie pomysł ministerstwa spraw wewnętrznych będzie poddawany konsultacjom społecznym. Potrwa to około 10 tygodni. Sugerowana, rządowa cena ma wynosić 0,45 funta za jednostkę alkoholu i jest o 5 pensów wyższa od tej, zaproponowanej w marcu tego roku – czytamy w serwisie BBC News.
Eksperci przekonują, że taka regulacja skutecznie uderzy w niezdrowe promocje w marketach, ale za to praktycznie nie wpłynie na ceny w pubach i restauracjach. Po wprowadzeniu ceny minimalnej piwo (strong lager 440 ml) kosztowałoby nie mniej niż 1,56 funta, butelka wina około 4,22, whisky 12,60 a wódki 16,88 funta.
A to właśnie marketowe promocje są obecnie największą zmorą antyalkoholowego lobby. Promocje typu kup dwie butelki zapłać za jedną lub kup dwie zgrzewki piwa, trzecia gratis, sprawiają, że na Wyspach pije się coraz więcej. Kusza jednodniowe promocje na whisky tańszą o kilkadziesiąt procent. Sklepy prześcigają się ze sobą, oferując puszkę piwa nawet w cenie 20 pensów czy butelkę wina za niecałe 2 funty.
Naukowcy z Sheffield University obliczyli, że wprowadzenie proponowanej ceny minimalnej na alkohol sprawi, że spożycie alkoholu w UK spadnie o 4,3 proc. Po 10 latach przełoży się to na obniżenie liczby zgonów o 2000 i ograniczy przypadki leczenia szpitalnego o 66 tys.. Ma również spaść przestępczość – liczba przypadków ma być mniejsza o 24 tys.
Agresywną promocją sklepy zachęcają przede wszystkim ludzi młodych. – Młodzi ludzie piją coraz więcej i coraz częściej. Wpływ na to mają w dużym stopniu ceny trunków. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że alkohol tak naprawdę jest trucizną, którą sobie dawkujemy. Im więcej pijemy, tym większa krzywdę sobie wyrządzamy. Alkohol trzeba spożywać z umiarem, a wielu młodych ludzi teraz o tym nie wiem. To nie jest mała grupa ludzi, problem dotyczy prawie 25 proc. konsumentów. Ludzie ci piją duże ilości w bardzo krótkich odstępach czasu – mówi dr Vivienne Nathanson z British Medical Association.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk