Zdaniem ekspertów nie jest możliwe pogodzenie funkcji nadzorczych, kontrolnych z dodatkową realizacją zadań przynależnych pracownikom.
– Nie wyobrażam sobie, aby w moim departamencie naczelnicy występowali w roli podwładnych zajmujących się bieżącymi sprawami i jednocześnie nadzorem. To jest nie do pogodzenia – przekonuje dr Aleksander Proksa, dyrektor departamentu prawnego Narodowego Banku Polskiego, były prezes Rządowego Centrum Legislacji.
Według niego stanowisko dyrektorskie powinno być tworzone, jeśli na departament przypada co najmniej 25–30 urzędników.
Dzielimy na mniejsze
W administracji rządowej jednak tendencja jest odwrotna. Stanowiska kierownicze są tworzone nawet do incydentalnych zadań. W Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim na koniec 2009 roku było 17 dyrektorów, a dwa lata później 22.
– Ten wzrost jest związany z utworzeniem nowych stanowisk do realizacji zadań związanych z likwidacją skutków klęsk żywiołowych na terenie Podkarpacia, dodatkowo wynika z przyznawania odszkodowań za nieruchomości przejęte pod inwestycje publiczne, w tym m.in. autostrady – wylicza Małgorzata Oczoś, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego.
Zaznacza, że urząd przejął też zadania ze zlikwidowanego gospodarstwa pomocniczego, a wraz z tym dyrektora i zastępcę.
– Od 2009 roku mamy o pięć stanowisk dyrektorskich więcej, ale nie można tego nazywać przyrostem, bo po przejęciu gospodarstw zmniejszyliśmy liczbę ich etatów, w tym kierowniczych – protestuje Joanna Gaweł, rzecznik prasowy wojewody podlaskiego.
Wskazuje, że cztery etaty z pięciu to efekty włączenia do struktury urzędu przejmowanych jednostek.
– Utworzyliśmy stanowisko zastępcy departamentu, bo chcemy w tym zakresie zapewnić ciągłość pracy urzędu, gdy dyrektor odejdzie w najbliższym czasie na emeryturę – dodaje.
Oddawanie uprawnień
Eksperci nie mają wątpliwości, że działania urzędów są niebezpieczne.
– Konieczny jest audyt tego procesu, bo z danych kancelari premiera wynika, że nastąpiło przyspieszenie w tworzeniu kierowniczych stanowisk. Administracja ma tendencje do rozbudowywania sieci kierowniczych stanowisk. W efekcie to, co przed laty wykonywał dyrektor, obecnie należy do zadań wiceministra – wskazuje prof. Krzysztof Kiciński, etyk, członek Rady Służby Cywilnej.
Dodaje, że zamrożenie funduszu płac na służbę cywilną blokuje jeszcze większe zapędy do tworzenia kolejnych kierowniczych stanowisk. Zdaniem ekspertów lepszym rozwiązaniem byłoby jednak ograniczenie liczby decydentów przy jednoczesnym wzmocnieniu pozycji pracowników merytorycznych, od których zależy prawidłowe funkcjonowanie urzędu.
Artur Radwan, Dziennik Gazeta Prawna
Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny?
Zamów pełne wydanie Dziennika Gazety Prawnej w internecie