- Gdybym rządził światem, to zacząłbym od rozbiórki 90 proc. świateł drogowych na brytyjskich ulicach – powiedział niedawno szef National Trust. Zdaniem Jenkinsa, sygnalizacje świetlne są kolejnym przejawem „kontroli państwowej” i powodują więcej wypadków, zamiast im zapobiegać.
Prezes National Trust uważa, że kierowcy w Wielkiej Brytanii uzależnili tak mocno od sygnalizacji świetlnych, że nie zwracają uwagi na to, co się dzieje dookoła. – Większość wypadków w miastach ma miejsce na skrzyżowaniach ze światłami, ponieważ kierowcy są tak wpatrzeni w sygnalizacje, że nie patrzą na manewry pozostałych samochodów – uważa Jenkins. – W ogóle jako naród, mamy jakąś obsesję na punkcie sygnalizacji świetlnych. W Londynie światła mija się średnio co 30 metrów, kierowca stoi na czerwonym, z reguły widząc przed sobą pustą jezdnię.
Z oceną Jenkinsa nie zgadzają się przedstawiciele organizacji zajmujących się bezpieczeństwem na drogach. – To prawda, że w gęsto zaludnionych i zatłoczonych częściach miast uproszczenie ruchu mogłoby korzystnie wpłynąć na liczbę wypadków i poprawić płynność ruchu. Jednak, w zdecydowanej większości sytuacji sygnalizacje świetlne powinny pozostać jako ważne narzędzie regulowania ruchu nie tylko kierowców, ale także pieszych – mówi David Bizley z RAC. – W wielu przypadkach usunięcie świateł mogłoby spowodować więcej szkody niż pożytku. Wystarczy sobie wyobrazić jaka sytuacja panowałaby w Londynie podczas igrzysk olimpijskich, gdybyśmy nie zarządzali ruchem pojazdów poprzez światła i centrum kontroli.
- Mówienie, że do wypadków na skrzyżowaniach dochodzi z winy świateł jest dalekim uproszeniem – uważa Kevin Clinton, szef The Royal Society for the Prevention of Accidents. – Przyczyn jest wiele, są one złożone i na pewno nie można tu winić sygnalizacji świetlnej. Bardzo często winni są nieuważni piesi, kierowcy przejeżdżający na czerwonym świetle, dojeżdżający zbyt szybko do skrzyżowania – dodaje Clinton.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
236 komentarzy
Skrzyzowanie ze swiatlami, a za dziesiec metrow przejscie dla pieszych, tez ze swiatlami, jak by nie mozna bylo zrobic tego przejscia na tym skrzyzowaniu. Takich i innych bezsesownych przykladow jest wiele dlatego mozna powiedziec ze swiatla stwazaja tylko pozory, bo o porzadku nie ma mowy, zgadzam sie z krakn.
U nas w kraju na skrzyzowaniu jest pierwszenstwo dla osoby nadjezdzajacej z prawej strony, tutaj niema tej zasady, i na kazdym skrzyzowaniu bez swiatel ludzie nie zabardzo wiedza co maja zrobic. Zeby to zmienic, to trzeba by chyba wszystkim robic osobne szkolenia i egzaminy, a i tak balagan by byl nieslychany.
Pewne rzeczy musza juz chyba pozostac niezmienione, jak np. ta jazda pod prad (uparli sie zeby nienasladowac Napoleona, i kierownice ma pasazer, a nie kierowca)
profil | IP logowane