– Wykorzystujemy sytuację póki Filip jest jeszcze mały i niczego nie rozumie, ani nie potrzebuje ciągłej obecności taty. Robimy to także dla naszego syna, bo przecież nie możemy w nieskończoność wynajmować mieszkania i spłacać komuś kredyt zamiast swojego. Nie zdecydowalibyśmy się na to, gdyby można było uzyskać „mortgate” na 100 procent, jak to było możliwe jeszcze kilka lat temu. Dzisiaj trzeba mieć wkład na kilkadziesiąt tysięcy funtów, a w obecnej sytuacji trudno jest cokolwiek odłożyć.
Postanowiliśmy z Darkiem, że on zamieszka przez jakiś czas osobno. Wynajmie pokój blisko nas. Będziemy utrzymywali kontakty dla dobra dziecka, bo on teoretycznie nie chce być ze mną, ale syna kocha. W świetle prawa może go widywać kilka razy w tygodniu. Przyjeżdża więc do nas na trzy dni i trzy noce. Śpi w osobnym pokoju, bo ze mną oprócz dziecka nic go nie łączy. Nie mamy wspólnego konta w banku i nie jesteśmy małżeństwem. Otrzymuję od niego alimenty i pieniądze od państwa, ale chyba zdecyduję się na wynajęcie pokoju, bo mieszkam w za dużym, jak na samotną matkę mieszkaniu. Obliczyłam, że kwota jaką otrzymam od państwa będzie wynosiła około 20 tysięcy funtów rocznie. Gra jest więc warta świeczki, bo jak uda nam się tak wytrzymać rok, to już mamy jakąś cześć, aby kupić mieszkanie na kredyt. Potem wszystko wróci do normy, tylko nam będzie łatwiej się żyło, kiedy będziemy już na swoim – opowiadała „Dziennikowi” Zosia.
(Imiona bohaterów zostały zmienione)
Komentarza na temat nadużywania przez Polaków brytyjskich świadczeń socjalnych „Dziennikowi” udzielili:
Barbara Storey SOS Polonia
Pyta Pani: „Dokąd zmierzasz Polaku”? Czasem mam wrażenie, że do rynsztoka, czyli tam jest miejsce krętaczy, wyłudzaczy i złodziei. Bo nie ma wątpliwości – jest to kradzież i w dodatku szczególnie żenująca, jeśli robi to imigrant, jak gość przyjęty do domu przez uprzejmych gospodarzy, wyciąga im chytrze z kieszeni to i owo, co się da wyrwać póki co.
Zasiłki to w założeniu opiekuńcza dbałość państwa o najsłabszych, a nie źródło szmalu dla najsprytniejszych. To sposób na przetrwanie w kryzysie, a nie sposób na życie dopóki się to udaje. Z żalem obserwujemy rosnąca liczbę tych naszych rodaków, którzy przychodzą do nas, do SOS po poradę na temat „co mi się tu należy”. Niektórzy nawet nie musza pytać, wiedzą dobrze co im się nie należy i jak to wyrwać. Oburza ich wywieszona w naszym biurze kartka z informacją, ze pomagamy we wszystkim oprócz zasiłków. Robimy to tylko w wyjątkowych, bardzo rzadkich wypadkach, kiedy mamy stuprocentową pewność, że jest to prawdziwa i nagła sytuacja kryzysowa. Jako główny sponsor SOS spaliłabym się ze wstydu wiedząc, że wspieramy wyłudzanie. Robią to inni, efektywnie, w sposób zorganizowany i oczywiście za opłatą. Wokół aż roi się od kuszących ogłoszeń „załatwiamy benefity”. Mamy w Southampton (i nie tylko) taką właśnie pokątną fabryczkę benefitów, gdzie trzy „załatwiaczki” produkują taśmowo sprytne wnioski o wszystkie możliwe zasiłki. Za opłatą. Potem my pomagamy (bez opłaty) ludziom, którzy przychodzą do nas po ratunek, kiedy konstrukcja kłamstwa chwieje się lub zapada, bo przecież misją SOS jest wyciąganie polskich emigrantów z morza problemów w jakich toną, w nowym kraju swego osiedlenia. I wyciągamy, patrząc jednocześnie jak ochoczo nasi rodacy w tę topiel wskakują, zręcznie wpychani tam przez kwitnący w całym kraju biznes „załatwiaczy benefitów”.
Justyna Stańczewska – radca/ konsul z Wydziału Konsularnego RP
Wydział Konsularny nie jest zaangażowany w procedury ubiegania się i przyznawania zasiłków, stąd nie posiada także informacji o liczbie osób, którym są one przyznawane, ani też nie zna skali nadużyć w tym zakresie. Decyzje o ewentualnym przyznaniu/odmowie przyznania zasiłku są w kompetencjach władz brytyjskich. Należy podkreślić, że w ramach systemu koordynacji zabezpieczenia społecznego w Unii Europejskiej, zostały wyznaczone instytucje łącznikowe i instytucje właściwe posiadające specjalistyczną wiedzę i doświadczenie w tym zakresie. Każde z państw członkowskich wyznaczyło takie organy. Jednym z zadań tych organów jest wymiana i weryfikacja informacji, między innymi na temat pobierania świadczeń socjalnych w różnych państwach członkowskich.
dr Włodzimierz Mier-Jędrzejowicz prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii
Dobrze wiadomo, że system zapomóg społecznych w Wielkiej Brytanii tak działa, że osoby które nie znają go, nie mówią dobrze po angielsku, i nie mają pomocy, nie zdołają zdobyć nawet tego, co im się należy. Za to osoby które dobrze znają system, biegle mówią po angielsku i mają pomoc, potrafią zdobyć nie tylko to, co im się należy, lecz często i więcej, póki ktoś ich na tym nie złapie.
Zawsze, należy szukać złotego środka, w tym celu można zwrócić się do różnych organizacji łącznie ze Zjednoczeniem Polskim o stosowne informacje.
Tekst: Małgorzata Bugaj-Martynowska, Dziennik Polski