O całej sprawie poinformował w piątek 9 listopada portal TwójSukcesUK. Polacy z Newcastle i okolic szybko zorganizowali akcję pomocy dla rodziny zmarłego chłopca, która chce przewieźć ciało do Polski i tam pochować dziecko. O wszystkim informujemy na bieżąco za portalem TwójSukcesUK.
Nagła choroba i śmierć
Jeszcze w niedzielę średni z trójki synów Joanny i Rafała Staszkielów bawił się beztrosko z braćmi i kolegami na polskiej imprezie halloweenowej. Chłopiec był zawsze okazem zdrowia. W niedzielę wieczorem zaczął źle się czuć. We wtorek dziecko miało już wysoką gorączkę i wymiotowało, dlatego rodzice zabrali je do lekarza, który około godziny 16.00 stwierdził, że dziecku nic nie jest, że to zwykły wirus i że należy tylko podawać dużo płynów. Nie zbadano dziecka dokładniej. Lekarza nie zaniepokoił fakt, że chłopiec nie mógł już chodzić, bo tak bolały go nóżki, ani to, że nie mógł oddać moczu do badania.
W nocy stan chłopca się jeszcze bardziej pogorszył. Rodzice wezwali ambulans, który zabrał dziecko do znanego szpitala – Royal Victoria Infirmary (RVI) w Newcastle. Tam próbowano ratować Kevinka, również podejmując reanimację. – Po pierwszym zatrzymaniu akcji serca udało się i wrócił – opowiada naszej redakcji matka chłopca. – Po drugim usłyszałam tylko „Przestańcie, to już koniec”.
Rodzice chłopca czekają teraz na sekcję zwłok, która ustali powód zgonu. Jak tylko będą mogli, chcą zabrać dziecko do Polski, żeby tam je pochować. Czeka ich mnóstwo formalności i wydatków.
Brat też chory
Od środowego popołudnia chory jest także starszy synek państwa Staszkielów – Klaudiusz, który również zaczął gorączkować z niewyjaśnionych przyczyn. Tym razem dzieckiem zajęto się poważniej – chłopiec cały czas przebywa w szpitalu, gdzie ma podawany dożylnie antybiotyk. Przy łóżku chorego Klaudiusza czuwa ojciec chłopców. Matka zajmuje się w domu najmłodszym z trójki rodzeństwa – kilkutygodniowym Kacperkiem. Państwo Staszkielowie w północno-wschodniej Anglii mieszkają od prawie 7 lat. Kevin urodził się już tu – w Anglii w czerwcu 2007.
Funt do funta
Do redakcji „Twojego Sukcesu” napływa mnóstwo kondolencji i ofert pomocy. Za zgodą mamy Kevina w sklepie "Groszek" w Newcastle wystawiono puszkę, do której można wrzucać pieniądze, które pomogą w pokryciu ogromnych kosztów transportu ciałka i pogrzebu w Polsce. Druga puszka jest w „Polskim Klubie" na Maple Terrace w Newcastle. W akcję włączyła się również społeczność Polskiej Szkoły Sobotniej w Newcastle. Zbiórkę w szkole w najbliższe dwie soboty - 10 i 17 listopada prowadzi Monika Bledziewska.
W sobotę 10 listopada, puszki-skarbonki zostaną wyłożone także w innych polskich sklepach w rejonie North East: Malgosia'a (Newcastle), European Foods (Gateshead), Consett (Darlington), Polskie Smakołyki (Sunderland).
O rozwoju sytuacji powiadamialiśmy na bieżąco matkę Kevinka – panią Joannę Staszkiel, którą bardzo wzruszyły te wszystkie objawy zainteresowania i chęci pomocy. – Serdecznie wszystkim dziękuję – powiedziała.
Update: Sobota, 10 listopada
Do tej pory na konto pani Staszkiel zwpłynęło ok.
200 funtów, ponadto zbiórka w polskiej szkole przyniosła kolejnych
180 funtów.
Koszty samego transportu i pogrzebu, to około 3 tys. funtów. Potrzeba więc jeszcze przynajmniej 2 620 funtów.