Wicepremier Indii, Lal Krishna Advani, nie feruje jeszcze ostatecznych wyroków, ale nie zaprzecza, że niektóre organizacje są "na liście podejrzanych": "Od listopada, grudnia, w Bombaju mieliśmy kilka takich eksplozji i prawie we wszystkich przypadkach miały one związek z Indyjskim Islamskim Ruchem Studentów, działającym najczęściej w powiązaniu z organizacją Lashkar-e-Taiba. Czy dzisiejsze wybuchy są także ich dziełem, okaże się w trakcie trwającego dochodzenia".
Jeden wybuch nastąpił tuż przy tzw. Wrotach Indii, turystycznej atrakcji Bombaju. Drugi miał miejsce w pobliżu hinduskiej świątyni, w dzielnicy sklepów jubilerskich.
Policja nie wyklucza też, że za atakami mogą stać ugrupowania powiązane z bojownikami pakistańskimi. Pakistan, który jest tradycyjnym rywalem Indii w regionie, potępił zamach jako akt terroru.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.