Koniec ze zmywakiem
– Miałam dość pracy na zmywaku, zaczęłam rozglądać się za innym zajęciem. W większości ogłoszeń wymagano zaświadczeń o kursach GCSE lub NVQ. Skontaktowałam się wtedy z NEXT Step, organizacją która zajmuje się doradztwem zawodowym. Poradzono mi, bym starała się o uznanie moich polskich kwalifikacji nauczycielskich w biurze EURES lub w NARIC. Ale ja od dawna chciałam pracować raczej w branży medycznej, np. w domu opieki społecznej albo w szpitalu, tylko w Polsce nigdy nie miałam odwagi się tego podjąć, bo wymagało to studiów lub nauki na drogich kursach. Doradzono mi więc, żebym zdała GCSE lub A-Levels np. z biologii, angielskiego, matematyki i ewentualnie innych przedmiotów. Dzięki temu zdobyłabym kwalifikacje do wykonywania zawodów medycznych. Następnym krokiem miał być kurs NVQ in Direct Care – Level I (samodzielna opieka nad pacjentem) lub Level III (nadzorowanie opieki nad pacjentami). Zrobiłam oba poziomy, od roku pracuję w dużym domu opieki jako Care Assistant, a w przyszłym miesiącu będę kandydować na stanowisko kierownika oddziału – opowiada Ilona z Belfastu.
Kwiaciarnia zamiast biura
– Zanim przyjechałam do Anglii, pracowałam w jednostkach rządowych. W UK starałam się o podobną pracę. W międzyczasie wykonywałam prace biurowe – bez satysfakcji. Wtedy podjęłam decyzję o rozpoczęciu wszystkiego od zera. Myśl o florystyce przyszła spontanicznie i kilka dni później znalazłam kwiaciarnię, która dała mi możliwość praktyki. Skończyłam studia florystyczne w Merrist Woods College w Guildford, Surrey. Po otrzymaniu drugiego stopnia kwalifikacji zawodowych (NPTC Level 2) City and Guilds, zdecydowałam się kontynuować edukację na wyższym poziomie. W zeszłym roku otrzymałam dyplom trzeciego stopnia (NPTC Level 3) z wyróżnieniem dla najlepszego studenta florystyki na roku. Wzięłam udział w konkursie WorldSkills UK. Ogłoszenie wyników konkursu było dla mnie wspaniałym przeżyciem. Jury przyznało mi złoty medal i postanowiło nie przyznać srebrnego, ze względu na znaczną przewagę moich prac nad pracami innych finalistów – mówi Agnieszka Palacios z Londynu.
Ucieczka z magazynu
– Przez trzy lata w Wielkiej Brytanii pracowałem w magazynie. Z dnia na dzień coraz bardziej uzmysławiałem sobie, że to nie może być szczyt moich możliwości. Praca była naprawdę ciężka i nierozwijająca, do tego zaczęły dochodzić bóle pleców. Pewnego dnia kolega, który pracował jako programista w General Motors, podrzucił mi pomysł, na który sam pewnie bym nie wpadł. Następnego dnia zainstalowałem na swoim komputerze kilka programów i przez pół roku, krok po kroku, uczyłem się ich na podstawie tutoriali z internetu. To był mój samodzielny kurs. Po pół roku dałem ogłoszenie na Gumtree i dostałem pierwsze zlecenia. Obecnie pracuję jako Flash Designer w centrum Londynu, w agencji kreatywnej, mającej kilka placówek na świecie, zarabiam niezłe pieniądze, mam dostęp do szkoleń i kursów, robię to, co lubię i nie żałuję niczego. Nie sądzę, żebym w Polsce miał możliwość takiej całkowitej zmiany zawodu. A już na pewno nie miałbym szans na to wszystko przy małym dziecku i tysiącu złotych pensji w sklepie meblowym. Zmieniłem cały swój świat na lepsze, zdobyłem nowy zawód, moja praca daje mi dużo możliwości rozwoju, moje dzieci mają lepszą szansę na przyszłość... – wyznaje Tomek Ch.