Dzieci starej emigracji
Może być tak dlatego, że emigranci starszego pokolenia przyjechali tu z powodów politycznych i wiedząc o tym, że w Polsce panuje komunizm, z zaangażowaniem krzewili rodzimą kulturę i sztukę, a swoje dzieci namawiali, by zapisały się do polskiego harcerstwa lub szkoły. „Nowi” emigranci chcą poznać świat, a przede wszystkim znaleźć dobrą pracę – i na tym skupiają swój codzienny wysiłek. Tęsknić za ojczyzną zaczynają dopiero po kilku latach i wtedy ewentualnie angażują się w działalność polonijną. – Bywa również tak, że głównymi animatorami nowych organizacji są emigranci starszego pokolenia bądź ich dzieci tutaj urodzone – mówi Tuczyński. Dodaje, że wśród starej emigracji jedna organizacja polonijna przypadała na ok. sześciu emigrantów, a dziś jedna przypada na ok. 40 tys. – To pokazuje, jak słaba pod względem integracji i działalności społecznej jest nowa emigracja – komentuje Tuczyński.
Międzypokoleniowa współpraca
Dajmy jednak głos młodszej generacji. Jak często, tu optymizm jest większy. – Od lat współpracujemy z szeregiem instytucji i organizacji polonijnych, a efekty są po prostu wspaniałe – przekonuje Paulina Pyrkosz, przewodnicząca powstałego w 2005 r., stowarzyszenia młodej Polonii Poland Street. Według niej nie ma mowy o izolacji młodych Polaków w UK. – Co roku pomagamy przy Kweście Marcowej na rzecz Funduszu Inwalidόw Armii Krajowej (AK), ktόry od 1947 r. wspiera najbardziej potrzebujących weteranόw Armii mieszkających w Polsce. Fundusz założyła w Londynie Irena Bόr-Komorowska, żona generała Bora, a w skład obecnego zarządu wchodzą dawni żołnierze AK, ktόrzy są piękną inspiracją dla naszego pokolenia – mówi przewodnicząca. Do tego dochodzi zaangażowanie w „młodzieżowe” ruchy, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, z którą w zeszłym roku udało im się zebrać 18 tys. funtów.
Sonia Grodek, Praca za Granicą
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.