Pierwsi do bramki trafili Wyspiarze. Po rzucie rożnym w 31. minucie piłki nie sięgnął Robert Lewandowski, a najszybciej w sytuacji zorientował się Wayne Rooney, który trochę głową, a trochę ramieniem skierował futbolówkę do siatki. Choć goście byli faworytami, zdobycie przez nich prowadzenia było nieco zaskakujące, gdyż przez pierwsze pół godziny Polacy mieli cztery bramkowe okazje, a Anglicy żadnej. Między stratą gola a przerwą Lewandowski wypracował kolegom kolejne dwie sytuacje, ale drużyny schodziły do szatni przy prowadzeniu gości.
– Szczerze mówiąc, nie zasłużyliśmy na to – komentował w przerwie Gareth Southgate, b. obrońca Crystal Palace, Aston Villi i Middlesbrough, 57-krotny reprezentant Anglii. – Polacy przede wszystkim pilnują swojej połowy boiska, pozwalają na utrzymywać piłkę, ale nieporozumienia w naszej defensywie sprawiły, że to gospodarze bardziej zagrażali bramce niż my.
Bezradny Cole
„Orły” musiały gonić wynik, więc zaraz po przerwie przystąpiły do ataków. Rzeczywiście, po pokoleniowej zmianie (John Terry zakończył reprezentacyjną karierę, a Rio Ferdinand już dłuższy czas nie jest powoływany) obrona Anglików nie jest tak solidna, jak się przyzwyczailiśmy, i ich bramkarz Joe Hart miał sporo pracy. Bez powodzenia strzelali Ludovic Obraniak, Łukasz Piszczek czy Kamil Grosicki. Z kolei dzięki współpracy tych trzech graczy, piłka wiele razy mijała Ashleya Cole’a, uznawanego za najsilniejszy punkt angielskiej defensywy. W efekcie można było nie raz i nie dwa dośrodkować w stronę Lewandowskiego, ale albo podania te były niedokładne, ale naszego snajpera uprzedzał Glen Johnson.
Polacy napierali, widać było, że Anglicy tego dnia są nawet do pokonania. Mimo to, to goście stworzyli sobie dwie najlepsze okazje bramkowe w II połowie. Jednak Jermain Defoe skiksował mając przed sobą tylko bramkę, a potem Przemysław Tytoń w ostatniej chwili powstrzymał Danny’ego Welbecka.
Znów po rogu, też głową
Nie strzelili gola Wyspiarze, za to strzelili biało-czerwoni. Też po rzucie rożnym. Dośrodkował Obraniak, Joleon Lescott za późno doskoczył do Kamila Glika, a nasz obrońcą uprzedził Harta i mocną główką wyrównał. – To będzie ciężkie dwadzieścia kilka minut dla Anglii – prognozował komentator ITV. Ciężko im rzeczywiście było, ale przez mniej więcej minut dziesięć. W końcówce Polakom brakowało sił, by kontynuować ataki. Oba zespoły grały już bardzo ostrożnie, przede wszystkim chciały nie stracić gola.
Mecz z Anglią przełożono z wtorku, gdy wskutek ulewy – i nierozłożenia dachu nad Stadionem Narodowym – boisko bardziej nadawało się do ćwiczenia melioracji, a nie gry w piłkę.