- Centrala Bibliotek Ruchomych (Central Circulating Library), w skrócie CCL, istnieje prawie 65 lat, bo powstała w 1948 r. Kiedyś była to niezależna biblioteka, która miała swoich pracowników i swojego kierownika. Bodźcem do jej powołania był fakt osiedlenia się licznej społeczności polskiej na Wyspach i duże zapotrzebowanie na polską książkę. Stąd pomysł - tłumaczyła Dorota Dubiel z Biblioteki Polskiej w Londynie zajmująca się działem CCL.
Polskie książki dla polskich imigrantów
Książki były wysyłane do wielu miejsc w Wielkiej Brytanii: do hosteli robotniczych, szpitali, więzień, bibliotek - wszędzie tam, gdzie Polacy mogli i chcieli mieć dostęp do książek. W najlepszych czasach było około 200 punktów, gdzie można było wypożyczyć polską książkę. Kiedyś CCL było przedsięwzięciem naprawdę dużym. Przez 19 lat biblioteka była samodzielna. W 1967 r. rząd brytyjski postanowił przekazać prawa jej własności POSK-owi. Następna zmiana nastąpiła w 1995 roku, kiedy zarząd POSK-u postanowił włączyć CCL do Biblioteki Polskiej, jako jeden z jej działów. Od 1995 r. to pracownicy biblioteki zajmują się wędrującą biblioteką. Najwięcej pracy dział CCL miał po 2004 r., kiedy zainteresowanie polską książką wzrastało proporcjonalnie do ilości napływających emigrantów.
- Po 2004 r. ilość brytyjskich bibliotek publicznych z polskimi książkami zwiększyła się o ponad 100 procent. Największy rozkwit CCL przeżywała w latach 2004-2006, kiedy polską książkę można było dostać w 50 punktach w Wielkiej Brytanii - podkreślała Dorota Dubiel. Jednak do świetności lat powojennych Centrala Bibliotek Ruchomych nie powróciła aż do dnia dzisiejszego. Mało tego, obecnie znowu obserwuje się tendencję spadkową.
- Po 2006 r. sytuacja pogorszyła się. Dziś mamy na liście 23 biblioteki, którym wysyłamy polskie książki… - opowiadała Dorota.
Trzeba się dopominać
Co się stało? Skąd ten spadek czytelnictwa? Przecież Polacy po 2006 r. masowo nie opuścili Wielkiej Brytanii, czyżby tak drastycznie spadło ich zainteresowanie polską książką?
- Co się stało? To jest dobre pytanie. Z jednej strony można winić kryzys i ciągłe zamykanie brytyjskich bibliotek z powodów finansowych. W Brent zamknięto sześć z dwunastu bibliotek publicznych… Podejrzewam, że jest to jeden z powodów. Drugim jest fakt, że władze brytyjskich bibliotek często decydują się na zakup swojego własnego polskiego księgozbioru. Zatrudniają Polaków, którzy im doradzają w kwestii tego, co zakupić. Często wygląda to tak, że biblioteka zakupuje np. 50 książek, jak ktoś przyjdzie i zapyta, czy są polskie książki, to pracownicy mogą spokojnie powiedzieć: są. Jednak 50 książek to za mało, ale tak "na odczepnego" - są - tłumaczy Dorota.
Brytyjskie biblioteki decydują się na zakup książek ten jeden raz i mają z tym tematem spokój. CCL to dla niektórych bibliotek kłopot - trzeba nad tym czuwać, kogoś oddelegować do pracy nad księgozbiorem. Jest to też kolejny wydatek. - Z drugiej strony jednak - dostarczamy książki gotowe do wyłożenia na półki - opracowane i oprawione. Spada jednak liczba polskich czytelników w brytyjskich bibliotekach - kiedyś było większe zainteresowanie. W Essex mieliśmy wcześniej kilkanaście bibliotek, z którymi współpracowaliśmy, teraz mamy cztery… Może, więc część Polaków rzeczywiście wróciła do Polski… - zastanawiała się Dorota.