Gratuluję!
W Grecji dotarł do pierwszej dziesiątki, był na listach we Włoszech, na Cyprze. W Wielkiej Brytanii stacja BBC2 grała moje utwory, zaproszono mnie do Sztokholmu. Płyta „Spider Web” ukazała się w UK na iTunes, została wydana przez Sony na CD w Polsce, we Włoszech, w Grecji, a także w Rumunii przez firmę Roton. Miała bardzo dobre recenzje, brytyjscy krytycy określali ją jako neo soul. Często kojarzono moją muzykę z muzyką filmową, a szczególnie z Jamesem Bondem.
Padały określenia, że jest to „nowa wersja soundtracku do »Jamesa Bonda«” – w nagraniach wykorzystaliśmy duże sekcje dęte, dużo smyków – muzyka ta przywołuje skojarzenia filmowe i to akurat było moim zamierzeniem! Dodam jeszcze, że tutaj, w UK, remiks utworu „Been a Fool” dotarł do 14. miejsca na klubowej Remix Charts i rzeczywiście zaistniał na scenie remiksów.
Całkiem niezły wynik jak na tak krótki czas! Czy przy płycie poprzedniej, którą wydałaś w Polsce, a która również była bardzo „do przodu”, zdarzały się takie sytuacje, że pojawiało się zainteresowanie spoza Polski?
Tak naprawdę w Polsce jest zupełnie inaczej. Jeżeli wydajesz coś w Wielkiej Brytanii, to wydajesz to na rynku, który jest obserwowany praktycznie przez cały świat. Jeżeli zaś wydajesz płytę w Polsce i jeżeli nie zrobisz mnóstwa roboty dookoła, jeżeli sam nie będziesz o to zabiegał, to poza granicami Polski raczej nic się nie wydarzy. Ja przy mojej poprzedniej płycie skupiłam się na promocji w Polsce. Tak zdecydowałam i nie żałuję. Każdy etap w naszym życiu jest po coś.
Jak ten pobyt w Londynie wpłynął na ciebie jako osobę, czy zmienił cię jakoś?
Londyn niesamowicie mnie otworzył, tak niesamowicie poprzestawiał pewne rzeczy w mojej głowie, że zaszły duże zmiany. Zmieniło się moje podejście do tego, co się dzieje wokół mojej osoby, nabrałam ogromnego dystansu. To mi bardzo pomaga w pracy, nie stresuję się już tak bardzo. Londyn pomógł mi określić, co jest dla mnie najważniejsze – satysfakcja w życiu osobistym i zawodowym oraz radość z tego, co się robi.
Przed wyjazdem do Londynu w zasadzie zawsze byłam bardzo otwarta i pełna optymizmu, jednak bardzo lubiłam wszystko kontrolować. Denerwowałam się na przykład, kiedy miałam dookoła siebie ludzi, którzy nie wykonywali pracy w taki sposób, w jaki chciałam, żeby wykonywali (śmiech). Nie mówię tu, że krzyczałam na ludzi (śmiech), po prostu denerwowało mnie, że gdy miałam w głowie jakąś wizję, nie było to realizowane tak, jak sobie wymyśliłam.
Skupiałam się na szczególikach, zawsze wszystko bardzo analizowałam, nie patrzyłam całościowo. Londyn pokazał mi, że ludzie, którzy są dookoła ciebie, nie muszą siedzieć w twojej głowie i że nie wszystko musi być zrealizowane perfekcyjnie, że czasami nawet jakaś mała rzecz, która nie była zrealizowana perfekcyjnie, ale była zrealizowana, może otworzyć mi kolejne drzwi, gdzieś tam, do czegoś fajnego, do innej rzeczy.
Prywatnie zauważyłam, że wszystko dzieje się w swoim czasie, że gorsze momenty też są potrzebne, żeby prowadzić do czegoś lepszego!
Co nam zaśpiewasz w Jazz Café POSK?
Będą to głównie utwory nadające się do aranżacji bigbandowych i równocześnie moje ukochane standardy, takie jak „Fever”, „Goldeneye”, „Cry Me a River”, „Diamonds Are Forever” czy „Black Coffee”! Będzie też kilka niespodzianek. Już nie mogę się doczekać! Zapraszam serdecznie!
Tatiana Okupnik wystąpi w Jazz Café POSK 12 października, w piątek, o godz. 20.30. Gwieździe wieczoru towarzyszyć będzie zespół The Denmark Street Big Band.
Więcej informacji o koncercie znajdziesz
tutaj.