Po Grażynie Prokopek trudno było oczekiwać "cudów". Wielką niespodzianką był jej awans do półfinałów - w tym roku straciła kilka miesięcy przygotowań ze względu na kontuzję. W eliminacjach w Paryżu zbliżyła się do rekordu życiowego (51,36, a rek. życiowy 51,34).
Aby awansować do finału Polka musiałaby pobiec w granicach 51 s, a to jeszcze, jak na jej możliwości za wiele. Może za rok w Atenach? Polska nie może się doczekać następczyni Ireny Szewińskiej, która biegała poniżej 50 s w latach 70. (rekord Polski z Igrzysk w Montrealu - 49,28).
W Paryżu rozegrano trzy biegi półfinałowe - najlepsze wyniki padły właśnie w biegu z udziałem Grażyny Prokopek. Tonique Williams z Bahamów uzyskała 50,43 s. Wyprzedziła pewną kandydatkę do medalu - Lorraine Fenton z Jamajki (50,45). W pozostałych biegach wygrywały Amy Mbacke Thiam z Senegalu (50,78) i wielka faworytka tej konkurencji - Ana Guevara z Meksyku (50,68).
Guevara zapowiada zejście w finale poniżej 49 s. Gdyby jej się to udało, byłby to najszybszy bieg od Igrzysk Olimpijskich w Atlancie. Francuzka Marie-Jose Perec uzyskała wtedy 48,25. Poniżej 49s zeszła wtedy również Australijka Cathy Freeman (48,63).
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.