Wchodząc do POSK-u, widziałem, że dzieje się coś na dachu…
Zakładamy na dachu panele słoneczne. To jest inwestycja, która pozwoli nam zaoszczędzić sporo pieniędzy. Teraz dodatkowo załatwiamy pozwolenie na założenie masztów telefonicznych, to też nam przyniesie zysk. Robimy różne kroki ku poprawie sytuacji finansowej, ale głównym nurtem jest plan przebudowy części budynku, co też oczywiście niektórym nie odpowiada…
To może opowiedzmy o tym.
Chcemy z części budynku zrobić mieszkania. Zresztą już mamy kilka mieszkań, są one usytuowane przy Ravenscourt Park nr 9. Ten budynek nigdy nie był częścią POSK-u, nie był z nim zintegrowany, ale należy do POSK-u. Tam zawsze były mieszkania, ale one były w bardzo kiepskim stanie. Zainwestowaliśmy w ich odnowienie i teraz mamy z tego bardzo dobry dochód.
Okolica, w której umiejscowiony jest POSK, jest bardzo droga i jeśli chodzi o mieszkania, jest wielkie zainteresowanie. Dawniej liczyliśmy na wynajęcie biur. Teraz niestety koniunktura się zmieniła i znaleźć najemcę na powierzchnie biurowe jest bardzo trudno, a w okolicy biura stoją puste. Na dodatek POSK nie jest przystosowany do wynajmu biur, ponieważ jest to budynek wieloużytkowy. Biura nigdy nie były na pierwszym planie, nie o to chodziło podczas budowy.
Gdzie będą te mieszkania w POSK-u? Ludzie odnoszą wrażenie, że zarząd chce część głównego budynku po prostu przebudować, a chyba należy zwrócić uwagę, że POSK to nie tylko ten główny budynek…
Jak się wchodzi do POSK-u, to po prawej stronie jest część tego oryginalnego budynku, który stał wcześniej na miejscu POSK-u. Teraz właśnie się w nim znajdujemy (rozmowa była prowadzona w biurach zarządu POSK-u – przyp. red.). On nie jest integralną częścią POSK-u. Ten właśnie pion planujemy przerobić na mieszkania. W tym pionie znajduje się Instytut Piłsudskiego, Sala Conrada i nasze biura. W związku z przebudową zarówno instytut, jak i Salę Conrada będziemy musieli przenieść.
Przenieść nie znaczy likwidować?
Absolutnie. Gdzież byśmy mogli zlikwidować Instytut Piłsudskiego? Mój dziadek był adiutantem marszałka, jakbym mogła w ogóle coś takiego zrobić? Mamy dla instytutu nowe miejsce, sądzę nawet, że lepsze. W tej chwili właśnie rozmawiamy z instytutem na ten temat.
W ostatnim czasie w instytucie były prowadzone pewne inwestycje, zbudowano ruchome półki do jego archiwum. Co się z nimi stanie?
Tak, to jest zagadnienie, nad którym pracujemy, ale to się rozwiąże. Albo je przeniesiemy, albo – jeśli przenosiny okażą się nieopłacalne – kupimy nowe. Salę Conrada przeniesiemy też do innej sali w ramach biblioteki.
Właśnie, może wyjaśnijmy czytelnikom, co to jest Sala Conrada.
Dobre pytanie, bo czytelnikom należy się wyjaśnienie, a o tę salę też toczone są często spory. Do tej sali w ogóle rzadko ktoś wchodzi. Dzieje się tak dlatego, że są tam stare zbiory, między innymi Kolekcja Conrada, Kolekcja Jagodzińskiego, byłego kierownika biblioteki, są różne kolekcje, które nie są do codziennego użytku i one są tam pod kluczem, umieszczone w bardzo ładnych meblach. W tej sali odbywają się też posiedzenia zarządu POSK-u lub przyjmuje się gości – służy czasem jako sala reprezentacyjna. Zbiory z Sali Conrada zostaną też w części przeniesione do czytelni w bibliotece. Spowoduje to tam mały tłok, jednak są też plany, żeby zabudować taras wewnętrzny i przez to powiększyć bibliotekę, ale na to musimy jeszcze mieć pozwolenie…
Czyli kolejne inwestycje. Czy to jest taka trochę ucieczka do przodu?
Tak jest. Jeśli chodzi o zbiory w Sali Conrada, to współpracujemy z Joseph Conrad Society, bo częściowo to też ich kolekcja. Oni absolutnie rozumieją naszą sytuację i nas popierają. Jeśli pojawiają się głosy, że chcemy wyrzucić Joseph Conrad Society, to oczywiście jest bzdura. Mało tego, w najbliższym czasie będziemy mieć w POSK-u wspólnie organizowaną wystawę.
Ile mieszkań zamierzacie zmieścić w przebudowywanej części?
Tam mają być cztery mieszkania plus na parterze część komercyjna.
Czy te nowe mieszkania i ta część pod numerem dziewiątym, która już funkcjonuje, czy to już da oddech finansowy całemu ośrodkowi?
Tak, to już pomoże. Nie skasuje całkowicie deficytu, ale pomoże. Następny nasz plan to zabudowanie „dziury” od strony numeru dziewiątego. Tam stał kiedyś budynek, który został zburzony, ponieważ stare plany były takie, żeby miejsce po nim wciągnąć w całość POSK-u. Do tego nie doszło. Tam planujemy również wybudować mieszkania. To, jak się już zainwestuje, będzie czysty zysk. Tym bardziej że stamtąd się nikogo nie rusza, tylko zabuduje się puste miejsce.
Nie boi się pani dodatkowego obciążenia finansowego tymi wszystkimi inwestycjami?
W ciągu kilku lat wszystko nam się zwróci. Ostatnio udało nam się zrealizować spadek, który dostaliśmy, więc mamy pieniądze na inwestycje. Nie chcemy tych pieniędzy przejeść, tylko właśnie zainwestować w coś, co pozwoli na spokojne funkcjonowanie POSK-u. Mamy teraz po prostu cash flow, który chcemy wykorzystać, żeby mieć zapewniony stały dochód.
Przecież nam nie chodzi o to, żeby prowadzić biznes, bo nie zostaliśmy powołani do tego, ale musi być zabezpieczenie tych zasadniczych kosztów, żebyśmy mogli działać i można było coś robić. Nie można liczyć na to, że cały czas będą nam spadać pieniądze z nieba. Na szczęście na razie tak się dzieje, jednak nie będzie się tak działo cały czas.
Jakiś czas temu mówiło się o zlikwidowaniu księgarni w POSK-u.
Nie o likwidacji, tylko o przeniesieniu. Rzeczywiście mieliśmy takie plany, ale na razie nie przewidujemy, żeby tak się stało. Mamy na razie inne cele i plany niezwiązane z księgarnią.
Jest jeszcze Kolekcja POSK-u, która też spędza niektórym sen z powiek. Co to w ogóle jest?
Kolekcja POSK-u to np. wszystkie obrazy, które wiszą w całym budynku. To są meble, dużo pamiątek, to są inne rzeczy, które dostawaliśmy przez lata. Takie małe muzeum. Główne zbiory są zgromadzone w jednej sali, pod kluczem, to są najbardziej cenne zbiory. Oczywiście te wszystkie rzeczy można zobaczyć. Należy się jedynie wcześniej umówić, żeby ktoś z pracowników oprowadził i opowiedział o nich. Co dalej z kolekcją? Będziemy o tym myśleć, bo to są cenne zbiory i warto byłoby je pokazać i bardziej ją udostępnić. Należy do niej też tzw. Kolekcja Motzów (są w niej zarówno obrazy, jak i książki – przyp. red.) – to jest memoriał dla części rodziny Motzów, która została zamordowana podczas II wojny światowej.
Już na zakończenie. Co jest najważniejsze dla pani w rozpoczętej kadencji?
Przede wszystkim doprowadzić do skutku wszystkie plany, żeby ustabilizować sytuację finansową POSK-u. Równolegle chcę jak najbardziej rozwijać działalność społeczno-kulturalną. Zależy mi na tym, żeby ludzie z POSK-u po prostu korzystali i przez to może właśnie wciągali się w pracę w POSK-u nawet wolontaryjnie. My wszyscy jesteśmy wolontariuszami i zależy nam, żeby takich ludzi było więcej. Liczę na to, że ludzie do nas przyjdą, podzielą się swoimi pomysłami, a my będziemy mogli im pomóc w ich realizacji.
Rozmawiał Piotr Dobroniak, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.