Jednostki samorządowe zamiast uporać się z problemem dziurawych dróg wolą wypłacać odszkodowania – i to niemałe. Z danych firmy Britannia Rescue wynika, że rekordzistą jest Surrey County Council, który w ostatnich dwóch latach wypłacił 638,239 funtów ponad 3,6 tys. kierowcom ubiegającym się o odszkodowania.
Łącznie Britannia Rescue naliczyła prawie 54,5 tys. roszczeń, a ponad 140 jednostek samorządowych wypłaciło 4,8 miliona odszkodowań. Przeciętny rachunek w warsztacie samochodowym opiewał na 132 funty, czasami jednak kwoty sięgały 3 tys funtów. Tymczasem załatanie jednej dziury kosztowałoby council 50 funtów, zatem kwota wypłacana przez rady miasta wystarczyłaby na naprawę co najmniej 96 tys. nierówności na drogach.
Brakuje pieniędzy
Zarządzanie drogami w Wielkiej Brytanii jest niedofinansowane - tylko 17 funtów od kierowcy jest przeznaczanych na konserwację nawierzchni dróg i naprawę dziur, a to stanowi tylko 11 procent rocznych przychodów z tytułu podatku drogowego. - Ostatnie dwie ostre zimy zostawiły duże zniszczenia na naszych drogach, które jeszcze nie zostały w pełni naprawione – mówi Peter Horton, dyrektor Rescue Britannia i podkreśla, że w obliczu cięć budżetowych lokalne władze stoją przed trudnymi wyborami, a naprawa nawierzchni dróg powinna być priorytetem.
Norman Baker z ministerstwa transportu podkreślił, że w latach 2011-2015 rząd wydaje councilom 3 biliony funtów na konserwację nawierzchni dróg. - Na ten cel wydaliśmy dodatkowo 200 milinów w marcu 2011, aby lokalne jednostki mogły naprawić szkody wyrządzone przez zimę 2010.
kk, MojaWyspa.co.uk