Rok 2011 przyniósł 1901 ofiar wypadków - to pierwszy wzrost od 2003 roku. Opublikowany niedawno raport miał wyjaśnić, dlaczego na drogach dochodzi do tylu kolizji. Okazało się, że jazda samochodem jest szczególnie niebezpieczna w niektórych regionach kraju. I to niekoniecznie tych najbiedniejszych – dane pokazują, że czasem dwa sąsiadujące ze sobą regiony o takich samych budżetach i zapleczu, znajdują się na dwóch różnych końcach skali. Rząd zdecydował się opublikować statystyki on-line, by dać do myślenia władzom najbardziej niebezpiecznych dróg w kraju i zmusić je do działania.
Badano m.in. procentowy spadek liczby zabitych na drogach w ciągu ostatnich lat. Największy odnotowano w Halton w Cheshire (70 proc.), Coventry (66 proc.), Telford and Wrekin (65 proc.), Blackpool (63 proc.), Barking and Dagenham (63 proc.) i Shropshire (62 proc.).
Na pierwszych trzech miejscach uplasowali się niechlubni rekordziści:
Redcar and Cleveland (8 proc.),
Bournemouth (3 proc.) i
Doncaster, w którym nie zanotowano ani procenta spadku liczby wypadków względem lat ubiegłych.
Według autorów raportu, w dobie cięć budżetu i rezygnacji z kolejnych programów bezpieczeństwa na drogach, ministrowie powinni przynajmniej pokazać w tej sprawie silne przywództwo i jasną wizję – czytamy w „Daily Mail".
Sonia Grodek, Mojawyspa.co.uk