Według niego w placówce trwała zmowa kryminalistów i urzędników, w wyniku której nikt nie przyglądał się wnioskom o wizę małżeńską, składanym przez świeżo zamężną z Brytyjczykiem osobę z poza Wielkiej Brytanii. Tymczasem takie związki często są fikcją i służą tylko temu, by umożliwić mieszkańcom pozaeuropejskich krajów legalny przyjazd do Anglii i pobieranie tu zasiłków.
Podejmują się tego mieszkańcy biednych krajów afrykańskich czy azjatyckich ( Kongo, Pakistan, Indie), którzy chcą sprowadzić się na stałe do Europy. W zamian oferują nawet kilka tysięcy funtów, co ma osłodzić brytyjskiemu „małżonkowi" fakt, że w razie ujawnienia finansowej natury związku, mogłyby mu grozić poważne prawne konsekwencje (z więzieniem włącznie). W proceder często zamieszane są organizacje przestępcze, które pobierają olbrzymie opłaty od osób, które w taki fikcyjny związek chciałyby wstąpić.
Neville Sprague uważa, że właśnie dlatego, że nie godził się przymykać na proceder oczu, został zwolniony ze stanowiska. - Chciałem podjąć zdecydowane działania, ale szefostwo wolało zamieść sprawę pod dywan. Niektórzy pracownicy nie potrafili zabrać się do żadnej prawdziwej pracy. Byli zachwyceni, gdy mogli całymi dniami siedzieć przed komputerem i grać w pasjansa. - wyznał wczoraj przed sądem pracy. Walczy teraz o odszkodowanie za nagłe i niesprawiedliwe usunięcie go ze stanowiska. Sprawa jest w toku.
Sonia Grodek, MojaWyspa.co.uk