Dziewczyny, następnym razem, gdy będziecie kupować drogą kieckę, zastanówcie się dwa razy. Jest spore prawdopodobieństwo, że ktoś miał ją na sobie, i to nie tylko w przymierzalni. Co ósma Brytyjka kupiła drogą kreację tylko po to, by raz ją założyć i oddać z powrotem do sklepu. Informacje te pochodzą z sondażu przeprowadzonego na 2 tys. mieszkanek Wysp przez firmę OnePoll.com. Liczba ta na pewno jest dużo większa, bo część osób zwyczajnie wstydzi się przyznać do takich praktyk.
Prawie połowa kobiet odnoszących ubrania z powrotem do sklepu robi to z oszczędności. W obecnej sytuacji finansowej nie stać ich na zatrzymanie ich w szafie. Ale 18 proc. respondentek przyznało, że zwyczajnie to lubi (sic!). Proceder uprawiany jest najczęściej przy okazji wyjścia na śluby, chrzciny, Christmas Party inne wymagające wieczorowego stroju okazje.
Kim są nieuczciwe klientki? 24 proc. z nich to 18-24-latki. Natomiast 14 proc. jest w wieku 25-31 lat. Jedna z nich, Hannah Priddey, absolwentka Uniwersytetu w Bristolu, nie ukrywa, że jako studentka robiła dokładnie to samo. Dopiero z czasem przyszło poczucie winy. Dziś tego nie robi, ale wtedy, jak twierdzi, nie miała wyjścia. Co 2 tygodnie potrzebowała kreacji, na którą nie miała funduszy. Wydawała więc ok. 70 funtów na ubranie, po czym zwracała je po użyciu. „W ten sposób przez okres studiów zaoszczędziłam kilka tysięcy funtów. To nie było uczciwe, ale też i nietrudne. Czułam się, jakbym przychodziła do wypożyczalni” – mówi 24-latka.
Jak wygląda nielegalne „wypożyczenie” ciucha? Nieciekawie. Na imprezie musisz uważać, aby się nie pobrudzić. Metka powinna być dobrze ukryta, aby nie wyszła w najmniej oczekiwanym momencie. Później zostaje tylko „wietrzenie” kreacji przy użyciu odświeżacza powietrza i oddanie jej ekspedientce, której trzeba powiedzieć, że to, co kupiliśmy, jednak nam nie odpowiada. Nieprzyjemne to, niemoralne, dla większości nie do wyobrażenia, jednak część pań umie się nawet bawić z taką świadomością.
Sarah Cordey z British Retail Consortium (BRC) w oficjalnym oświadczeniu pisze: „Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy klienci są uczciwi. Na szczęście oszuści stanowią mały procent. Zdecydowana większość jest w porządku, dlatego nie będzie zmian w aktualnie obowiązujących zasadach zwrotu zakupionego towaru”.
BRC zapewnia, że doskonale wie o sprawie, a klientki, które łamią prawo, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Działalność jest nieprzyjemna, ale i ryzykowna. Stracić bowiem można nie tylko ciuch, ale i twarz, gdy sprawa wyjdzie na jaw.
Sylwia Milan, Cooltura