Bremer wypowiadał się w czasie uroczystości żałobnych w stolicy Brazylii, gdzie oddawano hołd zabitemu w zamachu w Bagdadzie specjalnemu wysłannikowi sekretarza generalnego ONZ.
Amerykański administrator Iraku przyznał, że na razie nie zebrano wystarczających dowodów, by oskarżyć jakąkolwiek organizacje o przygotowanie zamachu, w którym zginęły 23 osoby.
Jednocześnie jednak oświadczył, że w ostatnim czasie przeniknęło do Iraku około 100 zagranicznych bojowników. Podzielił ich na 2 grupy – tych, którzy przyjeżdżają zapewne z Syrii, Sudanu i Jemenu, oraz tych, którzy należą do powiązanej z Al-Kaidą i obecnej w Iraku od lat organizacji Ansar al-Islam.
Bremer dodał, że wielkość bomby, której użyto w ataku na siedzibę ONZ, świadczy, że był to zamach nieznanego dotąd w Iraku rodzaju. "Niestety Irak stał się jednym z pól bitewnych globalnej wojny z terroryzmem", powiedział reporterom.
"Świat nie da się zastraszyć atakami terrorystycznymi", oświadczył z kolei prezydent George Bush w cotygodniowym przemówieniu radiowym. Dodał, że o przyszłości Iraku nie będą decydować posługujące się przemocą jednostki.
W ostatnich sondażach 70 proc. Amerykanów przyznaje, że zaakceptowaliby oddanie przez USA części władzy w Iraku w zamian za wsparcie wojskowe ze strony innych krajów. Amerykanie nie wierzą też w szybkie rozwiązanie kwestii irackiej i są przekonani, że ich żołnierze utkną w Iraku na wiele lat.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.