Ustawa zachęca właścicieli portali i stron internetowych do przekazywania policji danych osób, które na ich łamach zamieszczają pogróżki czy pomówienia. Do tej pory zasłaniali się oni często anonimowością w sieci, brakiem uprawnień, ochroną danych lub tym, że mają niepełne dane swoich użytkowników. Jeśli w serwisie dojdzie do przejawów agresji, a serwis tego nie zgłosi, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności prawnej. Chyba że wcześniej przekaże osobie zainteresowanej (ofierze) lub policji informacje o łamaniu prawa przez użytkownika - wtedy to autor postów będzie odpowiadał za swoje internetowe wypowiedzi.
Bezkarny troll
Ustawa została opracowana po serii internetowych ataków, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach. Jednym z nich była sprawa Franka Zimmermana, który wysyłał śmiertelne pogróżki pod adresem dziennikarki „Daily Telegraph" Louise Mensch i jej dzieci. Po długiej rozprawie otrzymał zakaz kontaktowania się ze swoją ofiarą i innymi osobami publicznymi. Jeśli go złamie, trafi do więzienia. - Jestem zadowolona z wyroku. On nie czuł się winny, mimo że groził przemocą seksualną i śmiercią kilku kobietom i dzieciom. Zimmerman, typowy troll, działał wierząc, że gdy schowa się pod anonimowym internetowym pseudonimem, nic nie może mu grozić - pisze Mensch w „Daily Telegraph".
Coraz więcej skazanych
Ta sprawa to nie jedyna, w której internetowy anonim został skazany za nagabywanie swojej ofiary. Nicola Brooks, która skomentowała na Facebooku jednego z uczestników telewizyjnego show, „za karę" została zastraszona na tym portalu społecznościowym. Ktoś założył jej fałszywe konta, z których wysyłał wiadomości do dzieci z propozycjami seksualnymi. Kobieta pozwała portal za brak reakcji i wygrała. Inna sprawa dotyczyła fanów skazanego za gwałt piłkarza Cheda Evansa. Zorganizowali oni internetową obławę na jego ofiarę, zamieszczając obraźliwe komentarze i wysyłając wulgarne wiadomości. Policja aresztowała w tej sprawie 13 osób. W sprawie innego piłkarza został aresztowany 21-letni mężczyzna - publikował pod jego adresem na Twitterze rasistowskie komentarze. - Nowe prawo to pozytywna zmiana. - Pisze Louise Mensch. - Podczas gdy celebryci mają możliwości i środki, by ścigać prześladowców, zwykli ludzie już nie. Nicole Brooks nie powinna być zmuszona do pozywania Facebooka, by otrzymać dane swoich prześladowców.
Sonia Grodek, MojaWyspa.co.uk