Z najnowszych danych wynika, że mieszkańcy UK wydają zaledwie połowę pieniędzy, które na remonty i dekorację wnętrz wydawali w 2004 roku. To właśnie wtedy markety DIY przeżywały największe oblężenie – narzędzia, materiały wykończeniowe, dekoracyjne i wyposażenie sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.
Ale to już przeszłość. Od 2004 roku widać systematyczny spadek wielkości obrotów w tej branży. W ostatnim roku na zakupy w marketach DIY na Wyspach wydano 7,8 mld funtów. Średnio na jedno gospodarstwo domowe wychodzi około 300 funtów. To najniższy wskaźnik nie tylko od 2004, ale nawet od 1996 roku. Dla porównania – w okresie największego boomu remontowego – w 2004 roku obroty marketów budowlanych wyniosły 15,5 mld funtów. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę inflację, to spadek w skali roku (2010 i 2011) wynosi około 17 proc.
Eksperci przyczyn takiej sytuacji szukają przede wszystkim w stagnacji cenowej na rynku mieszkaniowym i coraz mocniejszym zaciskaniu pasa przez mieszkańców UK. Rosnące koszty utrzymania, sprawiają, że wiele osób odkłada remont mieszkania czy domu na lepsze czasy.
Spadek sprzedaży dotknął zarówno działy narzędziowe, jak i sprzedaż materiałów wykończeniowych. Wartość sprzedaży narzędzi remontowo-ogrodowych spadła w ostatnim roku o jedną piątą. Trochę lepiej jest ze sprzedażą farb, gipsu i tego rodzaju artykułów – tu spadek wyniósł około 16 proc. Tracą też fachowcy zajmujący się świadczeniem usług remontowych.
- Budżety przeciętnych mieszkańców UK od ponad roku poddawane są dużym próbom. Coraz więcej osób musi dobrze planować swoje wydatki. Nic więc dziwnego, że wiele rodzin odkłada decyzję o remoncie, nie inwestuje też w narzędzia ogrodowe czy wyposażenie domu. Wszystko na to wskazuje, że taka sytuacja potrwa jeszcze jakiś czas – mówi Suren Thiru z Lloyds TSB.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.