Wygląda na to, że samoobsługowe kasy, które miały być udogodnieniem dla klienta i sposobem na szybkie płatności w sklepie, stały się pokusą i wygodnym narzędziem do kradzieży i oszustw. Ankietowani używają najróżniejszych technik, by nie zapłacić za artykuły.
Prawie jedna trzecia z blisko 5 tysięcy badanych klientów brytyjskich marketów przyznała się do oszukiwania automatycznych kas samoobsługowych – wynika z sondy przeprowadzonej przez jeden z portali finansowych. Jakie są ich sposoby? Zazwyczaj nie skanują wszystkich produktów z koszyka i chowają je bezpośrednio do toreb. Często też towary mają przeklejoną, niższą cenę i zeskanowana suma jest korzystniejsza dla oszukującego klienta. Badani przyznali się też do nagminnego oszukiwania podczas ważenia owoców i warzyw – najczęściej wybierają droższe, a ważąc wskazują na najtańsze towary.
Co ciekawe 25 proc. ankietowanych, którzy nigdy dotąd nie ukradli nic w żadnym sklepie stwierdziło, że jedyną rzeczą powstrzymującą je od złodziejstwa jest obawa przyłapania.
Pomarańcze za cenę cebuli
Teoretycznie kasy samoobsługowe wyposażone są w urządzenia monitorujące strefy pakowania i alarmują, gdy znajdą się tam niezeskanowane towary. W praktyce wygląda to tak, że kasy są słabo nadzorowane przez pracowników marketów. W czasie gdy pracownik jest zajęty odblokowaniem jednej kasy, która błędnie znalazła „niezeskanowany towar w strefie pakowania”, klient może szybko wrzucić do torby kilka produktów. Podobnie rzecz wygląda, gdy pracownik na jakiś czas odejdzie od kas. Bardzo często kradzione są owoce i warzywa, a to dlatego, że nie mają one naklejonych kodów kreskowych. Częstą metodą złodziei jest ważenie torby pełnej pomarańczy i przyklejenie na niej kodu kreskowego taniej cebuli. Zeskanowany towar na kasie szybko znajdzie się w posiadaniu nieuczciwego klienta.
Ta właśnie metoda jest najpopularniejsza wśród badanych, którzy przyznali się do kradzieży i oszukiwania. Mimo, że za kradzieże w sklepach można pójść nawet za kratki, mało kto z ankietowanych się tym przejmuje.
Zdaniem ekspertów, spora grupa takich złodziei kradnie nie z biedy, ale dlatego, że chce wykorzystać okazję, czując się przy tym dość pewnie. – Wielu klientów zaczęłoby kraść, gdyby tylko mieli pewność, że nie zostaną przyłapani. Tu nie chodzi o biedę, bo przecież za większość zakupów ci ludzie sumiennie płacą. Wybierają jednak część produktów, na które też ich stać, ale mimo wszystko wolą je ukraść. To pokazuje, jak wygląda obecnie nasza moralność – mówi psycholog Beverley Stone.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk