MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

12/04/2012 18:06:00

Poczuć ducha historii

Poczuć ducha historiiZakurzeni, spoceni, zmęczeni. Wkoło szczęk bitewnego oręża, słychać odgłosy wystrzałów. Bitewne zmagania porządnie dają w kość, jednak dla nich to kolejne wyzwanie. A nawet coś więcej – przygoda życia. Każda okazja jest dobra, żeby poczuć ducha historii…

Cztery dni, kilkadziesiąt pojazdów, ponad 300 uczestników. Grupy rekonstrukcyjne z Polski, Anglii, Francji. I ostatnie zadanie do wykonania – marsz na słynny John Frost Bridge.
– Na własnej skórze poczuliśmy klimat tamtych wydarzeń, kiedy 24 września 1944 roku polscy żołnierze na zaimprowizowanych pontonach, pomimo zmasowanego niemieckiego ognia, sforsowali odnogę Renu i przedostali się na przyczółki wroga – opowiada mieszkający w Brighton Marek Wierzbicki o swoim ubiegłorocznym pobycie w Arnhem. Jest co wspominać, jest o czym opowiadać. Nocny marsz wspólnie z holenderską młodzieżą – w ciemnościach i zupełnej ciszy – zmienna pogoda. Kilkakrotnie złapał ich deszcz, nie obyło się bez przerw i postojów. Ale ostatecznie, po pokonaniu dziesięciu kilometrów, dotarli do celu. W pełnym składzie, bez strat.


To był kulminacyjny punkt zlotu. W poprzednich dniach jego uczestnicy zwiedzali miejsca w których przed laty toczono walki, byli w muzeach w Overloon i Oosterbeek, złożyli wieńce na cmentarzu wojennym, na którym spoczywają polscy spadochroniarze polegli w walkach w operacji Market Garden.

W deszczu i słońcu

Lekarze, prawnicy, biznesmeni, zawodowi historycy. Przedstawiciele inteligencji, ale też pracownicy fizyczni. Ludzie różnych profesji, w różnym wieku. Tu nie ma ograniczeń. Od kilkunastoletnich zapaleńców, po dwu-, a nawet trzykrotnie starszych od nich weteranów. Liczy się profesjonalizm, sprawność fizyczna, a także zaangażowanie w podejściu do wykonywanych zadań. Według zasady – jeśli jesteś dobry i dajesz radę, jesteś jednym z nas. Zakres działań jest szeroki, podobnie jak historyczne zainteresowania. Od czasów starożytnych, po najnowsze konflikty zbrojne. Wielkie bitwy, strategiczne operacje, przełomowe wydarzenia. I wspólny mianownik – chęć doświadczenia tego wszystkiego na własnej skórze, naocznego przekonania się jak to dawniej bywało.

Rekonstrukcja to finalny punkt, wcześniej trwają długie, często wielomiesięczne przygotowania. Kompletowanie broni, sprzętu, umundurowania. Teoretyczne i praktyczne zgłębianie detali, rozpisywanie scenariuszy działań. Każdy ma z góry ustaloną rolę, podczas pokazów wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

– Na wyposażeniu mam kilka różnych mundurów, ale najczęściej noszę uniform jednostek specjalnych używany przez naszych żołnierzy w Iraku; z flagą i napisem Poland – opowiada Marek Wierzbicki. Jest absolwentem wydziału transportu i łączności Uniwersytetu Szczecińskiego, od kilku lat mieszka w Brighton, gdzie pracuje w firmie telekomunikacyjnej. Historią interesował się od zawsze – jego wujek walczył w obronie Warszawy, a ciocia po wojnie trafiła do obozu pracy w Archangielsku. Z jedenastoletnim wyrokiem.
Marek zbierał militaria i zgłębiał białe plamy polskich dziejów, szczególnie tych najnowszych – Katyń, Narodowe Siły Zbrojne, prześladowanie Kościoła. Wtedy, w okresie komunizmu, były to tematy tabu. Podczas pobytu na Wyspach na dobre połknął bakcyla reenactingu – jak po angielsku nazywa się rekonstrukcje historyczne.

Obecnie jest członkiem brytyjskiej grupy BARS (British Airborne), a jednocześnie utrzymuje kontakty z polskimi pasjonatami, regularnie uczestnicząc w imprezach organizowanych w Wielkiej Brytanii i w kraju. Jedną z ciekawszych jest zlot w Bornem Sulinowie. Konie, parady, ciężki sprzęt. I piękne jezioro. Niedawno udostępniono też ponad 300-metrowy poniemiecki korytarz.
Inscenizacji bitewnych w Europie stale przybywa, uczestniczą w nich grupy rekonstrukcyjne z różnych krajów. Niektóre imprezy mają szeroki zasięg, inne – bardziej lokalny. Huk wystrzałów, szczęk broni. W deszczu czy w słońcu, w lesie czy na otwartej przestrzeni, w wodzie czy w powietrzu. Bez względu na pogodę i warunki zadanie musi zostać wykonane…

Bunkier atomowy

To jeden z największych zlotów na świecie. Beltring War and Peace Show odbywający się corocznie przez kilka dni, zazwyczaj pod koniec lipca, w gospodarstwie Hop w Beltring (Kent) robi wrażenie. Ponad 3,5 tysiąca pojazdów wojskowych, kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Nie tylko w mundurach, bo to impreza otwarta również dla publiczności. Na gości czekają specjalne stoiska z akcesoriami, eksponaty, pokazy sprzętu… A także inscenizacje bitew oraz kempingi.

Zakwaterowanie, rejestracja broni, wydawanie specjalnych kart. Taka jest kolejność. A potem zaczyna się prawdziwe militarne święto. Podczas zlotu można zobaczyć w akcji różne formacje odwzorowujące konflikty zbrojne XX wieku, szczególnie te z okresu II wojny światowej. Głównie oddziały brytyjskie, amerykańskie, niemieckie… Ale nie tylko. W tym roku odbędzie się jubileuszowa, trzydziesta impreza. Jak zapewniają uczestniczy poprzednich zlotów, te kilka dni na długo zostaje w pamięci.

Beltring War and Peace Show to nie jedyne miejsce dla miłośników tego typu wrażeń w Wielkiej Brytanii. Dużym zainteresowaniem cieszy się Bunker Bash w Kelvedon Hatch (w pobliżu Brentwood), gdzie znajduje się słynny bunkier atomowy. Przez wiele lat było to miejsce niedostępne, opatrzone etykietką „ściśle tajne”. Dzisiaj to już przeszłość, historia ożywa tam na nowo.
Swoich zwolenników mają także inne brytyjskie zloty, szczególnie Overlord w pobliżu Waterlooville czy Leek Show w Staffordshire. Każdy ma swój klimat, na każdym panuje specyficzna atmosfera.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 5)

orp-mazur

2 komentarze

14 kwiecień '12

orp-mazur napisał:

Dobrze, że taki artykuł powstał. Niestety jest trochę błędów. Marsz z Oosterbeek do mostu Johna Frosta w Arnhem nie odbywał się ani z holenderską młodzieżą ani tym bardziej w nocy ;)Szkoda też, że autor nie dotarł do Polaków odtwarzających "ciemną stronę mocy" w angielskich grupach, do grupy "robiącej" średniowiecze czy jedynej polskiej grupy rekonstrukcji historycznej z IIWŚ First To Fight. Podtytuł to przecież "Polacy i grupy rekonstrukcyjne w UK" a połowa to "teatr jednego aktora" ;) (Pozdrowienia Marku :D). Tak czy siak wielkie dzięki !!! Mam nadzieję, że artykuł ten przyczyni się do popularyzacji naszego hobby i kilku rekrutów w naszej grupie ;)

Pozdrawiam
Andrzej

profil | IP logowane

orp-mazur

2 komentarze

14 kwiecień '12

orp-mazur napisał:

Może i kosztowna ale które hobby nie jest kosztowne ?
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na nasze forum i w nasze szeregi :)
www.first-to-fight.co.uk/forum

Pozdrawiam
Andrzej

profil | IP logowane

PeterLynx

1 komentarz

13 kwiecień '12

PeterLynx napisał:

Potwierdzam
battledres,webbing,Thompson lub Lee einfield czasem Sten lub Bren
Hmm -rumaki- Sherman lub Daimler Dingo czasami Jeep Willys MB
A wszystko dla zywej Historii
First to Fight- pierwsza polska grupa rekonstrukcyjna w UK

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

12 kwiecień '12

galadriel napisała:

Tak. To fajna zabawa. I kosztowna.

Miecz, łuk i zbroja. I czarny rumak.

Rasy wielkopolskiej oczywiście.
Ewentualnie czysta krew- anglik.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska