Według International Family Justice for England and Wales w 2007 roku takich przypadków było 27, w 2010 roku 92 a w ubiegłym roku już 180. Większość dotyczy rodziców z Europy Wschodniej, którzy przenoszą się do Anglii, zabierają ze sobą dzieci i nie powiadamiają o tym współmałżonka ani instytucji rządowych. Takie „porwania" działają też w drugą stronę - gdy więzy, trzymające Polaka w Wielkiej Brytanii się rozluźniają (kończy się związek lub praca), natychmiast wraca on do Polski, często nie zastanawiając się nad dobrem dzieci i tym, czy rozdziela je w ten sposób z mamą czy tatą.
Złapani po ucieczce
Serwis BBC przytacza dwie historie – w pierwszej polska rodzina mieszkająca w Wielkiej Brytanii, której ojciec nie stronił od alkoholu i agresywnych zachowań, uciekła z dziećmi do Polski, bojąc się odebrania praw rodzicielskich. Polscy rodzice uważali, że dzieci są ich własnością i niezależnie od problemów powinny być przy nich. Z takim poglądem nie zgodziła się opieka społeczna, a po ucieczce za granicę również polska i brytyjska ambasada, policja i Interpol, które - gdy dzieci nie stawiły się w szkole - wystąpiły o aresztowanie rodziców pod zarzutem porwania własnych dzieci. Podobny przypadek miał miejsce kilka miesięcy temu, gdy brytyjska policja odkryła mężczyznę żyjącego z dwójką dzieci w rozpadającej się szopie obok torów kolejowych w Londynie. Jak podaje BBC, dzieci miały być odebrane ojcu w Polsce, więc zdecydował się z nimi uciec na Wyspy.
- Niemal 2/3 urodzonych się w Londynie w 2010 roku dzieci ma co najmniej jednego rodzica pochodzącego z zagranicy. Dlatego przypadków takich porwań może być w kolejnych latach więcej - powiedział Lord Justice Torph, szef International Family Justice for England and Wales.
Sonia Grodek, MojaWyspa.co.uk