Jak podał „The Sunday Times”, każdy brytyjski dostawca internetu już niedługo będzie musiał zainstalować oprogramowanie, pozwalające rządowej agencji Government Communications Headquarters prześwietlać w czasie rzeczywistym wykonane na terenie państwa telefony, wysłane smsy i e-maile, a także odwiedzone przez obywateli strony.
Zwiększy bezpieczeństwo...
- To istotne, żeby policja i służby bezpieczeństwa miały w określonych okolicznościach dostęp do takich danych. Mogłoby one pomóc w tropieniu poważnych przestępstw czy terroryzmu i zapewniłyby bezpieczeństwo obywatelom - powiedział rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Dodał, że rząd postara się, by ustawa nie naruszyła praw zwykłych obywateli. Według zapewnień nowe regulacje nie pozwalałyby na dostęp do treści wiadomości bez wyraźnego powodu, umożliwiałyby natomiast śledzenie tego, z kim i jak często kontaktują się osoby podejrzane o przestępstwo, a także kto, na jak długo i kiedy do nich dzwoni czy pisze. Ma to przyczynić się do szybszego łapania osób podejrzanych o terroryzm czy zbrodnie. Prawo ma wejść w życie „najszybciej jak to możliwe", czyli - jeśli nic nie stanie na przeszkodzie - już w maju.
... czy ograniczy prawa obywateli?
Choć rząd przekonuje, że taka ustawa to konieczność, protestują nie tylko obywatele i opozycja, ale również część członków rządzącej Partii Konserwatywnej. Przeciwnicy takiego rozwiązania uważają, że monitorowanie rozmów obywateli to rażące naruszenie ich praw i wolności, a ponadto obciąży dostawców internetu dużymi kosztami. Do tej pory by móc uzyskać dostęp do prywatnych wiadomości czy połączeń, służby specjalne i policja musiały wystąpić o stosowny nakaz. Teraz nie będą miały takiego obowiązku, co - według obrońców praw obywatelskich - ma zbliżać w tym względzie brytyjskie ustawodawstwo do krajów takich jak Chiny czy Iran. Według przeciwników nie poprawi to bezpieczeństwa, a jedynie ograniczy prywatność obywateli. - Gdyby to rzeczywiście było tak ważne z punktu widzenia przeciwdziałania terroryzmowi, dlaczego rząd nie zrobił wszystkiego, by wprowadzić to prawo przed olimpiadą w Londynie? - pyta na łamach „Daily Telegraph" Nick Pickles, szef kampanii społecznej Big Brother Watch, odnosząc się do tego, że ustawę czeka długi proces legislacji i zmagania się z opinią publiczną, a igrzyska olimpijskie rozpoczną się w Londynie w lipcu 2012.
To już było
Podobną ustawę próbowała już przeforsować w 2006 roku rządząca wtedy Partia Pracy, ale pomysł został storpedowany przez opozycję - czyli m.in. Partię Konserwatywną. Ustawa o monitorowaniu rozmów Brytyjczyków przypomina nieco kontrowersyjne „US Patriot Act". Prawo przyznające większą kontrolę rządu nad połączeniami wykonywanymi przez Amerykanów weszło w życie sześć tygodni po katastrofie 11 września 2001.
Sonia Grodek, MojaWyspa.co.uk