Bond w wersji deluxe
Na Bondzie i Skarbek nie kończą się – nie zawsze realistyczne, lecz niewątpliwie fascynujące – historie agentów brytyjskiego wywiadu. Od 30 stycznia na Wyspach dostępne jest DVD „Tinker Tailor Soldier Spy” („Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg”, a w polskim tłumaczeniu po prostu „Szpieg”). To „doskonała” zdaniem magazynu „The Spectator” i „olśniewająca” według dziennika „The Wall Street Journal” ekranizacja bestsellerowego thrillera szpiegowskiego Johna le Carré ze śmietanką brytyjskiego talentu aktorskiego, m.in.: Garym Oldmanem (nominowanym za tę rolę do Oscara w kategorii „Najlepszy aktor pierwszoplanowy”), Colinem Firthem, Tomem Hardym, Markiem Strongiem itd. W postać rosyjskiego szpiega Borysa wcielił się też polski aktor Tomasz Kowalski.
Głównym bohaterem filmu jest George Smiley – małomówny agent MI6 mający dostęp do najpilniej strzeżonych tajemnic wywiadu. Tocząc walkę z czasem, rozpoczyna śledztwo, w którym ma wytropić w szeregach swoich współpracowników „kreta”. Akcja rozgrywa się w latach 70. – w okresie zimnej wojny, co gwarantuje niezbędne składniki doskonałego thrillera – zwroty akcji, podwójnych agentów, wszechobecną podejrzliwość. To dzięki nim film jest „cudownie niepokojący i mrożący krew w żyłach” – jak ocenił „The Guardian”.
Kolejnym atutem tej produkcji jest jej niebywały realizm. Bo niewielu pisarzy rozumie świat szpiegów tak dobrze jak John le Carré, który uczynił go tematem ponad 20 powieści. Jego wiedza wynika z autopsji – Le Carré pracował pod przykrywką w brytyjskiej MI5 i MI6 w kulminacyjnym okresie zimnej wojny. – Każdy zaglądał każdemu przez ramię, w swego rodzaju powszechnie panującej paranoi – opisuje realia pracy w wywiadzie. Dlatego też fabuła „Szpiega” dostarcza szczegółów profesji, jakie trudno znaleźć w filmach o Jamesie Bondzie. Przygody tego ostatniego przy historii Smileya to opowieści dla małych chłopców. Zamiast strzelać z pistoletu i rozbijać się Astonem Martinem, Smiley przesłuchuje po milion razy nagrania z podsłuchów, godzinami przesiaduje nad aktami spraw i na ich podstawie wyciąga wnioski. Mówi się, że w tym filmie brytyjski wywiad po raz pierwszy zdradził tajniki swojej profesji. Choć możemy nigdy nie dowiedzieć się, czy to jej prawdziwy obraz, coraz więcej wiadomo o rekrutacji do tajnych służb.
Jak zostać szpiegiem
Jeszcze 20 lat temu do brytyjskiego wywiadu rekrutowano poprzez zaufanych naukowców, głównie wśród studentów uniwersytetów w Oksford i Cambridge. Ci wybitnie uzdolnieni byli zapraszani na tzw. filiżankę herbaty i pogawędkę. Niektórym zdarzyło się też trafić do MI6 po tym, jak usłyszeli „słówko” w klubie dla dżentelmenów, otrzymali dyskretną propozycję od dawnego szkolnego kolegi lub poczuli delikatne klepnięcie w ramię.
W ostatniej dekadzie okazało się jednak, że taka dyskretna rekrutacja nie wystarcza. W 2005 r. MI6 zaczęła reklamować się w internecie, oferując tym, którzy zdecydują się służyć Jej Królewskiej Mości, „ekscytujące przeżycia”, okazje do zagranicznych podróży i gadżety technologiczne. Bo, jak przekonywała MI6, praca szpiega jest „stymulująca, nierzadko fascynująca, zawsze zróżnicowana i często związana z korzystaniem z najnowocześniejszych technologii”. Gwarantuje także, że – tak jak w przypadku Bonda – będzie to służba dla kraju.
Jak pisał dziennik „The Independent”, do wyjścia z cienia i ogłoszenia pierwszego, otwartego naboru pracowników skłoniła wywiad konieczność zwiększenia szeregów i zatrudnienia ludzi ze zróżnicowanych środowisk. MI6 zależało na tym, by mieć u siebie np. przedstawicieli mniejszości etnicznych, którzy łatwiej mogliby przenikać do siatek terrorystycznych powiązanych z Al Kaidą.
Agencja uruchomiła więc atrakcyjnie wyglądającą stronę internetową www.mi6.gov.uk, zawierającą informacje o historii MI6, jej znaczeniu i roli. Przede wszystkim miała ona jednak zachęcać do aplikowania. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych powiedział wtedy wprost: – Oczekiwanie, że na uniwersytecie klepnie cię w ramię jakiś tajemniczy mężczyzna, jest dziś już nierealne.
Brytyjski wywiad na Facebooku
W grudniu 2011 r. agencja wywiadu elektronicznego GCHQ poszła jeszcze dalej niż MI6. Zdecydowała się dotrzeć do potencjalnego, nowego narybku za pomocą akcji marketingowej, w której kilka wtajemniczonych portali społecznościowych, m.in. Facebook i Twitter, udostępniało link do portalu Canyoucrackit? (ang. czy umiesz to rozgryźć?). Po kliknięciu zainteresowana osoba przechodziła do internetowej zagadki – zestawu 160 par liter i cyfr uszeregowanych w kolumnach.
Na złamanie szyfru i zidentyfikowanie tajnego kodu było siedem godzin. Gra nie zawierała żadnej wzmianki o GCHQ, co oznaczało, że ten, kto wziął w niej udział, nie musiał być świadomy, iż stała za nią służba wywiadowcza. Jeśli jednak rozszyfrował zagadkę, był przekierowywany na stronę GCHQ i otrzymywał propozycję przejścia rekrutacji w trybie przyśpieszonym. Aby móc ją przyjąć, trzeba było jednak mieć brytyjskie obywatelstwo.
Zagadka była dostępna w internecie do 12 grudnia i, jak dowiedziała się gazeta „The Telegraph”, udało się ją rozwikłać kilku osobom. Na stronie canyoucrackit.co.uk ciągle jednak można zgłosić swoje zainteresowanie pracą w wywiadzie. W najbliższych miesiącach GCHQ ma w planie zatrudnić ok. 35 nowych pracowników posiadających specjalistyczną wiedzę w zakresie łamania szyfrów oraz inne nietypowe zdolności, np. znajomość rzadkich języków.
– Umiejętność łamania szyfrów jest niezbędna, aby zapewnić nam najlepsze talenty, które włączą się w misję GCHQ, czyli zwalczanie zagrożeń cybernetycznych – tłumaczył dziennikowi rzecznik agencji. A zapotrzebowanie na takich specjalistów wzrasta z dnia na dzień. Według Williama Hague'a, szefa brytyjskiego MSZ sprawującego pieczę nad wywiadem, rządowe systemy komputerowe są atakowane ok. 600 razy dziennie.
Choć rekrutacja przez internet nie brzmi zbyt ekscytująco, szefowie służb specjalnych liczyli, że będzie to efektywniejsza droga. Chodziło bowiem o to, by do wywiadu zwerbować kandydatów nie tylko uzdolnionych matematycznie, ale też samodzielnie myślących i obeznanych z nowinkami komputerowymi. Nie musieli nawet mieć ukończonych studiów, jak było do tej pory. Aby znaleźć się na nowej ścieżce rekrutacji do GCHQ, wystarczy być bystrym, łatwo przyswajać technologiczne nowinki i interesować się etycznym hakerstwem. Może Ty nadawałbyś się na szpiega?
Martyna Porzezińska, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.