We wtorek 27 marca pracownicy pięciu na siedem firm dostarczających paliwo na stacje benzynowe w Wielkiej Brytanii zagłosowali o przystąpieniu do strajku. Oznacza to, że w okresie wielkanocnym w UK może zabraknąć paliwa.
Kierowcy cystern ze związku Unite the Union uważają, że nastąpiło pogorszenie warunków ich pracy, sporo osób straciło zatrudnienie, w branży panuje niepewność związana z pracą, firmy obcinają budżety na szkolenia itp. – Przez ponad rok próbowaliśmy rozmawiać z przedstawicielami tej branży, ale nikt nie okazał nam zainteresowania. Podkreślę, że w tym wszystkim nie chodzi o zarobki, chodzi raczej o kwestie bezpieczeństwa, warunków pracy i utrzymania systemu szkoleń. Chcielibyśmy, aby stabilizacja i uczciwość z powrotem zagościła w tej branży. Mamy tu do czynienia z typową pazernością pewnych kręgów, co kończy się tym, że pracownicy mówią w końcu „dość” – mówił kilka tygodni temu Matt Draper z Unite the Union.
Chcą zapobiec strajkowi
Decyzja o strajku kierowców cystern dostarczających ok. 90 proc. paliwa do brytyjskich stacji benzynowych poruszyła organizacje społeczne i samego Davida Camerona. ACAS – instytucja pojednawcza – zaprosiła przedstawicieli związków zawodowych i pracodawców do rozmów mających na celu zapobieżenie strajkom. Również premier podjął działania – spotyka się dzisiaj ze swoim organem do spraw kryzysowych Cobra. Wiadomo już, że jeśli dojdzie do strajku, obowiązki kierowców cystern przejmą żołnierze RAF-u, którzy najprawdopodobniej już dzisiaj rozpoczną szkolenia z transportu paliwa.
Szum medialny związany z ewentualnym brakiem paliwa sprawił, że na niektórych brytyjskich stacjach benzynowych utworzyły się długie korki kierowców tankujących nie tylko do baków samochodów, ale na wszelki wypadek – do kanistrów.
kk, MojaWyspa.co.uk