Gdy w XVII-wiecznej Francji nasiliły się prześladowania protestantów, wielu z francuskich hugenotów postanowiło szukać szczęścia po drugiej, bardziej przyjaznej dla nich stronie Kanału La Manche. W drogę wyruszali, na czym się dało. Na przykład Jean Desaguliers – późniejszy twórca pierwszego systemu klimatyzacji, który zainstalowano w Izbie Gmin, członek Royal Society oraz asystent sir Isaaca Newtona – drogę na Guernsey i później do Londynu pokonał w beczce. Inni wybierali na przykład beczułki po winie lub różnego rodzaju zbiorniki.
Protestant robi kardynalski kapelusz
Historycy szacują, że liczebność ówczesnej imigracji wynosiła od 40 do 80 tys. osób. Anglia wydawała się dla nich dobrym wyborem nie tylko dlatego, że stanowiła przeciwieństwo katolicyzującej się Francji, ale też dlatego, że hugenocka społeczność tworzyła się tam już od stulecia i hugenoci uciekający do Anglii po wycofaniu Edyktu Nantejskiego (w 1685 r.) mogli liczyć na wsparcie pierwszej emigracji z ich kraju, która zjawiła się na Wyspach po Nocy św. Bartłomieja.
A to było ważne, ponieważ jak zawsze przy tak dużych emigracyjnych falach trzeba czasu, by odnaleźć się w nowym miejscu, i każda pomoc, na którą można liczyć, jest na wagę złota. Dzięki temu wielu z nowo przybyłych nie musiało zajmować się czymkolwiek – choć dotknęło to wielu, a symbolem imigracyjnej biedy z tego okresu była oxtail soup przyrządzana z rzeźniczych „resztek” – i ludzie ci mogli wykorzystać swoje duże umiejętności. Wśród dziesiątków tysięcy uciekinierów nie brakowało majstrów, rzemieślników i ludzi obdarzonych zmysłem potrzebnym do prowadzenia interesu. Ich wpływ dało się zauważyć przede wszystkim w manufakturach tekstylnych. Technologie, które przywieźli, i umiejętność ich szybkiego wdrożenia zapewniły szybki rozwój tej gałęzi przemysłu. Zasłynęli między innymi – wykorzystaną w Barnstaple – techniką barwienia wełny. Dzięki nim produkcja jedwabiu wzrosła dwudziestokrotnie. Tekstylia były tak dobrej jakości, że protestanci, którzy uciekli przed prześladowaniami, zaczęli zaopatrywać papieski dwór. A gdy w latach 1685-86 Ludwik XIV wysłał do Anglii swojego emisariusza, by ten raportował o hugenockiej imigracji, wysłaniec pisał: „Jestem głęboko rozżalony, że nasze najlepsze manufaktury powstały w tym królestwie”. Części z tych przedsiębiorców proponował ponoć nawet pieniądze za powrót do Francji, co jednak – z oczywistych powodów – nie mogło się udać.
Wielu z nich dorobiło się pokaźnych fortun. Gdy ustanawiano Bank Anglii, 10 proc. jego pierwotnych środków pochodziło właśnie od hugenotów. Pod koniec XVII wieku w Londynie było co najmniej 20 Francuzów mogących wylegitymować się majątkiem w wysokości co najmniej 5 tys. funtów, czyli według dzisiejszych standardów – „milionerów”. Często byli też potrzebnymi pracownikami i majstrami, którzy rozwijali inne gałęzie przemysłu. Wśród najbardziej istotnych można wymienić papierników, ale też choćby zegarmistrzów.
„Hugenoci posiadali dokładnie to, czego ten kraj potrzebował: »know-how« konieczny do transformacji od gospodarowania na roli do przemysłu” – pisał Robert Winder w „Bloody Foreigners”. I dodawał: „W retrospekcji łatwo zobaczyć, że hugenoci byli ożywiającym dodatkiem do angielskiego życia”.
Imigranci zbudowali imperium
Po nich regularnie pojawiały się kolejne fale imigracji. I niemal każda z nich wzbogacała wyspiarskie państwo i gospodarkę. Wśród ludzi, którzy w Wielkiej Brytanii szukali schronienia i chleba, byli Holendrzy, którzy umiejętnościami i energią przypominali hugenotów. Ale też Niemcy, którym Anglia zawdzięcza bekon w dzisiejszej formie, a literatura postać Robinsona Crusoe (syna imigranta z niemieckiej Bremy). Niemieccy imigranci – już w XIX wieku – stworzyli też jedną z najbardziej brytyjskich marek – Triumph.
Wiele dobrego można powiedzieć także o sporej i bardzo energicznej grupie europejskich Żydów, którzy po wygnaniu w XIII wieku zaczęli z czasem powracać do Londynu. Większość z nich pracowała jako obwoźni sprzedawcy lub szwacze i szwaczki, ale nie brakowało i takich, którzy mogli się pochwalić znaczącymi sukcesami. Doskonałym przykładem może tu być choćby pochodzący ze Słonimia w zaborze rosyjskim Michał Marks – założyciel Marks & Spencer. Ich dzieci też nierzadko osiągały znaczące pozycje, a do najbardziej prominentnych należał bez wątpienia premier Benjamin Disraeli. Z kolei Włosi rozwinęli teatr, rozpropagowali lody, a jeden z nich – Guglielmo Marconi – wprowadził też na Wyspy radio. Po nich, za chlebem, zaczęli przyjeżdżać Irlandczycy. Kolejną liczną grupą europejczyków byli już Polacy, którzy przybyli w czasie II wojny światowej i – między innymi – dostarczyli brytyjskiej armii grono lotników, którzy mieli decydujący wpływ na wynik Bitwy o Anglię.