Widziałem cud
Z Krysią, ostatnią ocaloną z kanałów, spotkał się przed berlińską premierą filmu Holland jeszcze ktoś: Tadeusz Telicki, 89-latek ze Wschowej. Kiedy wnuk Błażej opowiadał mu o filmie i ludziach wychodzących z kanałów, starszy pan aż podskoczył. – Przecież ja tam byłem!
27 lipca 1944 widział cud. – Na Placu Bernardyńskim pojawił się jakiś człowiek niosący okazały żelazny drąg, powiedział do mnie i kolegi: „Chodźcie, zobaczycie cud”. Ten jego „cud” nas zaciekawił i poszliśmy. Ów człowiek zatrzymał się na sąsiednim podwórzu u wejścia kanału, postukał we właz, postukał jeszcze raz i odciągnął go. Patrzymy, a tu wychodzą ludzie, widma ludzkie… – wspomina poruszony wciąż świeżym wspomnieniem Telicki. Zobaczył kilkanaście osób: kobiety, dzieci, mężczyzn, pozarastanych, brudnych. – Jeden był podobny do drugiego w swojej nędzy, ale w oczach mieli radość, byli pełni nadzwyczajnego szczęścia. Powtarzali, że właśnie narodzili się po raz drugi.
Londyńskie tropy
Z kanałów wyszli Ignacy, Paulina, Krysia i Pawełek Chigerowie, Edmund (Mundek) Margulies, Genia Weinbergowa, Halina (Wind) Naszkiewicz, Jakub Berestycki, Chaskiel Orenbach i Klara Keler. Klara wyszła za mąż za Mundka Marguliesa, zamieszkali w Londynie. Założyli i prowadzili z sukcesem koszerną firmę cateringową, działającą pod ich nazwiskiem do dzisiaj. Mieli dwoje dzieci: Henry’ego i Cecilię. Henry urodził się jeszcze we Lwowie, zaraz po wojnie; z żoną Dianą mieszka w Londynie, mają troje dzieci – Suzie, Natali i Daniela.
– Mówią tylko po angielsku – mówi Marian Kwaśniewski-Keren, mąż Krysi. – Mają pomoc domową z Polski. Cecilia Margulies jest żoną cenionego rabina Simona Benzaquena. Poznali się, kiedy mieszkał w Londynie, pochodzi z Maroko; mieszkają w Seattle USA i mają czworo dzieci. Spotkali się m.in. w Londynie w 2000 r. na otwarciu wystawy w Imperial War Museum, zaproszeni przez królową Elżbietę II. W Londynie mieszka też wnuk ocalonych w kanałach Weinbergowej i Chaskiela, którzy również się pobrali i mieli córkę Yonę.
Kristin Chiger-Keren co roku pali świeczkę w rocznicę śmierci Leopolda Sochy. Przy każdej bolesnej rozmowie o przeszłości, publicznych wspomnieniach mówi: – Robię to dla pamięci Poldzia Sochy, Stefka Wróblewskiego i Jerzego Kowalowa. I dla mojego ojca.
Beata Dżon*, Cooltura
*Autorka przetłumaczyła dla PWN wspomnienia Krystyny Chiger-Keren „Dziewczynka w zielonym sweterku” i dopisała „post scriptum” do losów bohaterów)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.