Referendum w sprawie odłączenia się Szkocji od Wielkiej Brytanii jest coraz bardziej realne. Kwestią sporną pozostaje właściwie jedynie data. Według obecnych sondaży 30 procent Szkotów chce bezwzględnej niepodległości. Ta grupa społeczna uważa, że ich kraj bogaty w ropę i whisky jest wykorzystywany przez Anglików. Są też inni, którzy twierdzą, że dzięki pieniądzom z Londynu Szkocja funkcjonuje dobrze. „Wyspa Skarbów” nie zajmuje się polityką, ale przy okazji tego niepodległościowego zamieszania pomyślałem sobie, że potraktuję temat turystycznie i zaproszę was do miejsc, które są dla Szkotów ważne, łączą się z historią i przypominają trudne relacje z Anglikami. Te relacje zresztą i teraz nie są łatwe.
Szkocki Grunwald
Bitwa pod Bannockburn. Nie mogłem nie zacząć od tego wydarzenia, dla Szkotów jest ono tak samo ważne jak dla nas bitwa pod Grunwaldem.
W dniach 23 - 24 czerwca 1314 roku szkockie wojska pod dowództwem Roberta Bruce’a pokonały lepiej uzbrojone i znacznie liczniejsze siły angielskie. Było to możliwe przede wszystkim dzięki lepszej znajomości terenu. Angielska kawaleria grzęzła w bagnistych terenach. Ciężkie konie były bezradne, szkocka piechota uzbrojona w piki zdecydowanie lepiej radziła sobie w tych okolicznościach. Szkoci pojmali wielu ważnych jeńców, których mogli później wymienić. Dzięki temu po latach spędzonych w angielskiej niewoli do swojej ojczyzny wróciły żona i córka Roberta Bruce’a. Bitwa pod Bannockburn, choć zwycięska, nie zakończyła wojny. Na niepodległość trzeba było czekać jeszcze kilkanaście lat. Ostatecznie w marcu 1328 roku został podpisany traktat pokojowy, w wyniku którego ustalono, że Szkocja jest suwerennym państwem, a Robert I Bruce jest prawowitym władcą Szkocji. Ustalono również granicę pomiędzy zwaśnionymi krajami. Na terenie bitwy znajduje się obecnie muzeum. Nie ma ono wprawdzie strony internetowej, ale niezbędne namiary podaję na końcu artykułu.
Waleczne serce
Postacią, o której nie można nie wspomnieć w tym artykule jest bez wątpienia William Wallace. Powszechnie znany oczywiście dzięki Melowi Gibsonowi i filmowi „Braveheart”. Szkoci śmieją się z pseudo szkockiego akcentu Gibsona, sam film też nie odzwierciedla w pełni historii, ale jedno jest pewne, dzięki zaistnieniu na wielkim ekranie o Szkocji i jej burzliwych losach stało się głośno. A sam Wallace? No cóż, w brawurowy i okrutny sposób rozprawiał się z wrogiem. Wszystko zaczęło się w 1297 roku, kiedy to wybuchło powstanie przeciwko Anglikom.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.