2B: Z jaką szkołą malarską się identyfikujesz?
B.W.: Nie mam wątpliwości, że jest to szkoła szkockich kolorystów - Francis Cadell, Samuel Peplow, Leslie Hunter, John Ferguson. W Edynburgu na początku 1900 r. postrzegani byli jako młodzi ze względu na ekstrawaganckie użycie koloru. Mieli na nich wpływ francuscy impresjoniści i Fauves („Dzika Bestia”, ze względu na dzikie używanie kolorów). Podobnie myśląca i zbieżna w czasie była szkoła z Glasgow, która jest bardziej znana, ale dla mnie szkoła edynburska bije ich na głowę. Malowali oni eleganckie sceny w najbardziej wibrujących kolorach i dziś ich prace mają ogromną wartość kolekcjonerską.
Obecnie jestem szczególnie zainteresowany elegancją, którą portretowali. Pracuję teraz nad martwą naturą, która pokazuje dawne kapelusze, butelki perfum, perły i przedmioty z epoki edwardiańskiej. Artyści tamtego okresu chodzili malować do swoich studiów w trzyczęściowych garniturach! Ja noszę kombinezon tak sztywny od farby, że pęka (śmiech). Myślę, że Szkoci mają generalnie większe zamiłowanie do obrazów niż Anglicy. Kilka lat temu przeszedłem szlak Rob Roy i byłem zaskoczony faktem, że nawet w małych B&B można zobaczyć oryginalne obrazy wiszące na ścianach w korytarzach. Nawet dzisiaj mamy wielu wybitnych szkockich artystów.
Golden fields
2B: Czym według Ciebie różni się dobry obraz od złego?
B.W.: Dla mnie obraz powinien wywoływać uczucie „wow”, czyli powinien od razu działać na emocje. To nie ma nic wspólnego ze zdolnościami artysty - jest wiele ekstremalnie dobrych warsztatowo obrazów, które nie wywołały żadnych emocji.
Kilka lat temu miałem szczęście być na wystawie szkockich kolorystów w Edynburgu i na każdy bez wyjątku obraz reagowałem emocjonalnie. Jeśli nadarzy się komuś okazja, aby oglądać ich prace, polecam.
2B: Twój styl bez wątpienia jest bardzo ekspresjonistyczny. Jak myślisz, skąd to się wzięło?
B.W.: Myślę, że mają na to wpływ moje polskie geny. Aby malować, muszę mieć odpowiedni stan umysłu – słucham muzyki i staram się czuć temat, który będę malował, pragnę przelać emocje, moje uczucia związane z tym tematem. Kiedy jestem w odpowiednim nastroju, obraz maluje się sam, znajduje swój własny rytm. Kiedy zabiera mi to zbyt wiele czasu, czuję, że się nad tym męczę i traci to na spontaniczności. Myślę, że emocje w moich pracach pochodzą z polskiej strony, a kolory ze szkockiej - mam nadzieję, że to dobra kombinacja.
2B: Oprócz martwej natury malujesz sporo budynków z North East, szczególnie pubów. Dlaczego?
B.W.: Wiele lat temu miałem plakat z obrazem Van Gogha, który nosił tytuł „Taras kawiarni w nocy”. Niebo było ciemne i gwiaździste a ciepłe, jasne światło spływało na taras kawiarni. Obraz miał w sobie coś z magii i teraz maluję puby, by tę magię odzwierciedlić – aby wnętrze wyglądało zachęcająco i biło z niego ciepło pośród zimnego otoczenia.
2B: Czy kiedykolwiek malowałeś w Polsce?
B.W.: Nie, ale chciałbym pojechać tam na wakacje moim motocyklem - jestem pewien, że zrobiłbym wiele rysunków i zdjęć do moich obrazów. Oprócz zamiłowania do sztuki, jestem zapalonym motocyklistą i generalnie uwielbiam wieś.
Free Trade

Chris Morrison, Grażyna Winniczuk, 2B NORTH EAST
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.