Trzech Polaków pracujących na budowach wprowadziło się do przytulnego szeregowca zlokalizowanego w londyńskim Whetstone. Dom należy do resortu obrony. Obok mieszka wiele rodzin żołnierzy i cywilnych pracowników ministerstwa. Sąsiedzi szybko zorientowali się, że nowi lokatorzy są dość nietypowi. Świadkowie twierdzą, że widzieli jeszcze dwóch innych imigrantów, którzy po dwóch tygodniach wyprowadzili się z budynku. Wcześniej na jego terenie prowadzili jakieś prace budowlane.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że londyńskie budynki i domy należące do brytyjskiego ministerstwa cieszą się niesłabnącą popularnością wśród imigrantów, a zwłaszcza Polaków. Wspomniany dom w Whetstone zamieszkany był przez ostatnie pół roku. Innego zdania są przedstawiciele resortu, którzy twierdzą, że z 49 tys. nieruchomości zlokalizowanych na terenie UK, tylko „garstka” jest odwiedzana przez squatersów.
Oburzeni sąsiedzi
Procederem zbulwersowane są rodziny wojskowych i kombatanci, którzy mieszkają w sąsiedztwie. Liczba domów przyznawanych emerytowanym żołnierzom czy kombatantom wracającym z misji wojskowych jest obecnie mocno ograniczona, głównie przez szeroko zakrojony program remontowy. Jeden z emerytowanych żołnierzy musiał się ostatnio wyprowadzić, wiedząc o tym, że kilka domów dalej spokojnie i nielegalnie mieszka sobie kilku Polaków.
Dziennikarze „Daily Mail” odwiedzili wspomniany dom. Drzwi otworzył ogolony na łyso, postawny mężczyzna. Przedstawił się jako Marek Choma. 34-letni Polak przyznał w rozmowie z reporterami, że nie widzi nic niestosownego w tym, że mieszka niezgodnie z prawem w domu, którego wynajęcie kosztuje około 2500 funtów miesięcznie. – Nie lubię określenia squatter. Wszyscy mieszkamy tu legalnie. Znaleźliśmy ten dom i wprowadziliśmy się jakiś miesiąc temu – mówi Polak.
Tylko bez siły
Pytany w jaki sposób on i jego koledzy otworzyli drzwi, Marek Choma uśmiechnął się i mrugnął okiem. Potem dodał perfekcyjnym angielskim – Nie możecie wejść do środka, jeśli zrobicie to siłą zakłócicie mir domowy i złamiecie prawo – dodał 34-latek. Mężczyzna wskazał jednocześnie na ścianę, gdzie Polacy powiesili wydrukowany fragment Criminal Law Act z 1977 roku. Mowa w nim jest m.in. o tym, że za wejście do domu z użyciem siły grozi grzywna do 5 tys. funtów lub kara do 6 miesięcy więzienia.
Marek Choma zdradził, ze mieszka w UK od pięciu lat. – Mieszkamy tu, bo mamy blisko do pracy. Wcześniej pracowałem w Royal Mail, ale straciłem tę posadę – dodaje lokator.
Tymczasem sierżant, który po 20 latach służby dostał nakaz opuszczenia domu znajdującego się nieopodal jest całą sprawą ogromnie wzburzony: - Musimy się wynieść całą rodziną w ciągu miesiąca. Razem z żoną próbowaliśmy coś wskórać, bo syn ma niedaleko szkołę. Jednak dowództwo nadal każe nam opuścić dom. Takie są przepisy. Chcieliśmy nawet płacić czynsz jak na wolnym rynku, ale nawet to ich nie przekonało – mówi wojskowy.
Małorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Grupa polskich budowlańców wprowadziła się nielegalnie do jednego z londyńskich domów należących do brytyjskiego ministerstwa obrony. Squatersów namierzyli dziennikarze, ale wygląda na to, że intruzi będą mogli tam jeszcze pomieszkać.
