10 tys. godzin
To jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Chłopiec, jak przystało na człowieka o IQ wynoszącym 170, rozwinął się w niezłego gracza. Obecnie jest jednym z najlepszych juniorów w Wielkiej Brytanii, ale mimo to daleko mu do poziomu osiąganego przez międzynarodowych arcymistrzów, a nawet najlepszych młodych Rosjan lub Gruzinów. Chłopiec nie może wygrywać na najwyższym poziomie, ponieważ osiągnięcie mistrzostwa w szachach – ale też w wielu innych dziedzinach – to nie kwestia talentu. A przynajmniej nie jedynie talentu. Badania pokazują, że więcej zależy od ciężkiej, ale też mądrej i świadomej pracy, a także że samo IQ tak naprawdę znaczy bardzo niewiele.
K. Anders Ericsson to szwedzki psycholog, którego prace spopularyzował dziennikarz „New Yorkera” Malcolm Gladwell (więcej można o tym przeczytać we wspaniałej książce „Poza schematem” tego autora lub w wydanej przez Cambridge pracy zbiorowej pod redakcją Ericssona „Development of Professional Expertise”). Szwed interesuje się przede wszystkim tym, co decyduje o osiągnięciu mistrzowskiego poziomu umiejętności w danej dziedzinie. On oraz ludzie, którzy podążyli jego tropem, porównywali osoby wybitne i przeciętne w bardzo wielu dziedzinach – od muzyków, przez techników laboratoryjnych i sportowców, po... szachistów.
Wszystkie badania przyniosły bardzo zbliżone wyniki. O osiągnięciu arcymistrzowskiego poziomu decyduje odbycie 10 tys. godzin treningu (ok. 10 lat). Jednak nie chodzi tylko i wyłącznie o to, by pracować dużo, trzeba to także robić mądrze, ponieważ pożądane efekty przynoszą jedynie ćwiczenia prowadzone świadomie. O co chodzi? Spójrzmy choćby na piłkarzy. Zwyczajny – i praktykowany w Polsce – trening polega przede wszystkim na graniu oraz ćwiczeniu różnych zagrywek według przyjętego wcześniej schematu. Wszystko zgodnie z zasadą: „Macie tu piłkę i...”. Efekty są, jakie są.
Natomiast świadomy trening, prowadzony w niektórych szkółkach w Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji i Hiszpanii, polega na czymś zupełnie innym. Określone elementy piłkarskiego fachu są powtarzane aż do osiągnięcia perfekcji. Nie ćwiczy się gry – ćwiczy się podania, strzały i przyjęcia. Do tego wszystko z nastawieniem na poprawę tego, co nie wychodzi. A w przypadku treningowych gierek koncentruje się na taktyce. Po błędnym lub wyjątkowo dobrym zagraniu gra bywa przerywana, a trener prosi jego autora o zastanowienie się, dlaczego zrobił akurat tak i czy nie mógł zrobić tego lepiej. To wpływa na automatyzm podejmowania decyzji, a także pozwala piłkarzom, gdy dorosną, nie szukać zagrania, które potrafią wykonać, ale takiego, które w danej sytuacji jest najlepsze. Spędzenie 10 tys. godzin na grze pozwala na wychowanie przyzwoitego piłkarza. Mądry trening wznosi jego umiejętności na znacznie wyższy poziom – taki, jaki można zauważyć choćby w Premiership.
Podobnie wygląda szkolenie specjalistów najwyższej klasy także w innych dziedzinach. Nie wystarcza talent i czas. Konieczny jest także odpowiedni nauczyciel, a później – umiejętność samodzielnego uczenia się oraz poprawiania własnych błędów. To zapewne jeden z powodów, dla których Williams nie może osiągnąć poziomu, którego się od niego oczekuje. Podczas międzynarodowych turniejów przychodzi mu się bowiem zmierzyć z rywalami o podobnej lub niewiele niższej inteligencji, którzy są jednak szkoleni zgodnie z zasadami rosyjskiej szkoły szachów. A te są znacznie bardziej efektywne niż stosowane na Zachodzie.