35 Beauchamp Place – spokojna uliczka w sąsiedztwie legendarnego domu handlowego Harrods w Knightsbridge. Wokół pełno ekskluzywnych sklepów i restauracji. Wśród nich jeden wita nas napisem: „Kruszynska”. Przez okno macha uśmiechnięta blondynka. To Dana Kruszyńska.
Na powitanie jej siostra Liliana ściska moje dłonie i mówi: „Biedactwo, jakie masz zimne ręce! Dana, musimy zaparzyć ciepłej herbatki”. W legendarnym sklepie sióstr Kruszyńskich od razu czuję się niezwykle przytulnie, jakbym odwiedzała dobre znajome. Tyle że w tym miejscu jestem po raz pierwszy, a owe „znajome” to jedne z najsłynniejszych projektantek w Londynie.
Zaczynamy od przyszłorocznego Balu Polskiego, na który Kruszyńskie oddają jedną ze swoich najnowszych kreacji – złotą suknię wartą 10 tys. funtów. – Jesteśmy bardzo podekscytowane udziałem w tegorocznym Balu Polskim. Celem jest zebranie jak największej ilości pieniędzy, musimy więc zachęcić jak najwięcej ludzi z różnych światów i różnych profesji. Nasza suknia uszyta jest z myślą o naszych klientach, warta jest więc 10 tys. funtów i nie zamierzamy jej oddać za mniej. Bardzo chcemy pomóc szpitalowi w Lublinie – podkreśla Liliana.
– Mam do Lublina wielką sympatię. W zeszłym roku dostałyśmy tam nagrodę Złotego Wieszaka na Fashion Show, który miał niezwykle wysoki poziom – opowiada. – Pamiętam, że bardzo wzruszyłam się tą nagrodą, a musiałam jeszcze po tym przemawiać – wspomina Liliana. – Bardzo często bierzemy udział w imprezach charytatywnych, szczególnie jeśli mają one pomóc dzieciom lub ludziom chorym na raka. Staramy się angażować w jak najwięcej polskich projektów.
Najpierw rodzina, potem kariera
Siostry Kruszyńskie przyjechały do Wielkiej Brytanii w latach 70. Już jako młode dziewczyny były bardzo kreatywne. Lila uczęszczała na akademię muzyczną i jest absolwentką literatury. Po studiach zajęła się pracą w teatrze. Dana natomiast z wykształcenia jest biologiem. – Dana to biolog, który skończył London School of Fashion – z dumą wtrąca Lila o siostrze. – A Liliana pięknie gra na pianinie – dodaje Dana. W czasie rozmowy siostry mówią przez siebie – są pełne entuzjazmu, bardzo zgrane i bliskie sobie – nie tylko jako partnerki w biznesie. Widać, że znają się nawzajem doskonale, uzupełniają się i uwielbiają swoje towarzystwo.
– Kiedy przyjechałyśmy do Londynu, było ciężko o cokolwiek, a przede wszystkim o karierę – wspomina Dana. – Nasz biznes zaczęłyśmy dopiero 20 lat później. Najpierw zajęłyśmy się rodziną, wychowaniem dzieci, a dopiero, kiedy te podrosły, w latach 90., stworzyłyśmy pierwszą kolekcję. Przełomową okazała się ta zaprezentowana w Hotelu Ritz podczas London Fashion Week. Aby ją sfinansować, musiałyśmy wziąć wielką pożyczkę z banku, z ogromnymi odsetkami, o których wtedy nie miałyśmy żadnego pojęcia. Ten pokaz ogólnie uważany był za nieudany, ponieważ trwała recesja i kryzys ekonomiczny. A do nas po nim przychodziło coraz więcej zamówień – siostry Kruszyńskie jeszcze dziś śmieją się na wspomnienie sukcesu sprzed 17 lat. – Podpisywałyśmy umowy na dostawy do najlepszych domów mody na całym świecie.