Serwis YouTube płaci tysiące funtów osobom, których prywatne filmy zrobiły furorę w sieci. Rekordzista zarobił na umieszczeniu w internecie rodzinnego nagrania ponad 100 tysięcy funtów - pisze "The Telegraph".
Serwis prowadzi program partnerski z użytkownikami, których nagrania mają szansę zdobyć dużą popularność w internecie. YouTube "namierza" filmy, które zaczynają generować dużą liczbę odsłon i proponuje użytkownikom udział w zyskach z reklam. Przedstawiciele serwisu twierdzą, że istnieje odpowiedni algorytm, które jest w stanie wykryć potencjalne internetowe hity.
Howard Davies-Carr, którego nagranie zostało obejrzane 400 milionów razy, zarobił na krótkim filmiku ponad 100 000 funtów.
Część użytkowników twierdzi, że zarobione pieniądze oddaje na cele charytatywne. Inni inwestują w edukację dzieci, które są bohaterami nagrań - pisze "The Telegraph". Przedstawiciele serwisu YouTube twierdzą, że w ostatnim czasie liczba osób, które zarabiają na YouTube minimum 6 000 funtów rocznie , podwoiła się. Oczywiście nie każdy może liczyć na sukces.
- Niewielki procent nagrań, które trafiają na stronę dochodzi do 5 milionów odsłon. To co je łączy to szybkość z jaką zdobywają popularność - podkreśla Kevin Allocca menager zajmujący się trendami w serwisie.
M.R., Dziennik Gazeta Prawna
Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny?