Karetka przyjechała do klubu Pulse8, gdzie dość poważnie pobito jednego z uczestników zabawy. Mężczyzna był ranny w głowę. Załoga karetki natychmiast rozpoczęła udzielanie pomocy. Tymczasem pijany Damian Ch., wskoczył do ambulansu i odjechał. Kluczyki znajdowały się w stacyjce, ponieważ kierowca karetki został poproszony o pomoc przez załogę karetki – podaje portal newstoday.co.uk.
Na szczęście 34-latek nie ujechał daleko. Policjanci, którzy obecni byli na miejscu, zatrzymali go po kilkudziesięciu metrach. Wczoraj Polak stanął przed sądem, gdzie przyznał się do zabrania samochodu bez zgody właściciela i niebezpiecznej jazdy.
- Stanowczo potępiamy tego rodzaju głupie wybryki – mówi rzeczniczka East of England Ambulance Service. – Na szczęście mężczyzna, którego opatrywaliśmy nie wymagał natychmiastowego przewiezienia samochodem, ale konsekwencje takiego incydentu mogły być różne. Złodziej był pijany, mógł rozbić karetkę i po chwili mielibyśmy dwóch rannych i potrzebować do akcji kolejnych dwóch ambulansów.
Polak przed sądem tłumaczył, że to wszystko miało być świetnym żartem i że nie chciał nikogo narażać na ryzyko utraty zdrowia czy życia. Wyjaśniał, że był mocno pijany i nie był świadomy swoich czynów. Damian Ch. wyszedł z aresztu za kaucją. Wyrok pozna 5 grudnia.
Załoga karetki została formalnie upomniana przez szefostwo za to, że kierowca pojazdu zostawił kluczyki w stacyjce.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk