Projekt budżetu węgierskiego na 2012 r. opiera się na wzroście gospodarczym wynoszącym 1,5 proc. PKB oraz przewiduje deficyt rzędu 2,5 proc. PKB – oznajmił minister gospodarki Gyorgy Matolcsy. Niski deficyt ma zostać osiągnięty m.in. przez podniesienie VAT z 25 do 27 proc. Jak tłumaczył się minister z Węgier, Unia Europejska nie ustaliła górnej granicy opodatkowania VAT-em.
To prawda. Minimalną podstawową (nieobniżoną) stawką VAT, jaką mogą stosować państwa członkowskie Unii Europejskiej, jest 15 proc. Granica ta wynika z dyrektywy Rady Europejskiej 2006/112/EC. Górna granica stawki podstawowej nie jest ustalona, a jedynie w 2005 roku państwa członkowskie podjęły niewiążące zobowiązanie do niewprowadzania stawek VAT powyżej 25 proc.
Różne stawki
W praktyce kraje należące do UE stosują różne stawki, od najniższych (15 proc. – Cypr, Luksemburg) do najwyższych (25 proc. – Szwecja, Dania, Węgry).
Kraje UE coraz częściej podnoszą VAT, ale poziomy docelowe są na razie niższe od 25 proc. W Grecji VAT wzrósł w tym roku już dwukrotnie, najpierw z 19 do 21 proc., potem z 21 proc. do 23 proc. W Wielkiej Brytanii stawka wzrosła z 15 proc. do 17,5 proc., a od stycznia tego roku została podwyższona do 20 proc. (planowana jest też obniżka CIT).
Podstawową stawkę VAT podniesiono też w Finlandii (z 22 proc. do 23 proc., a planowana jest 25-proc. stawka), w Portugalii (z 20 proc. do 21 proc.; a od 2011 roku stawka wynosi 23 proc.) czy w Rumunii (z 19 proc. do 24 proc.). U naszych sąsiadów VAT jest jednak znacznie niższy. W Niemczech wynosi 19 proc., na Słowacji – 20 proc., w Czechach – 20 proc., a na Litwie – 21 proc. Czy Węgrzy idą więc we właściwym kierunku? Jeśli podwyżka u naszych bratanków rzeczywiście dojdzie do skutku, na pewno zostanie przekroczona swoista bariera psychologiczna. Unijna umowa dżentelmeńska przestanie mieć znaczenie. Inne państwa w razie jakichkolwiek kłopotów finansowych zaczną sięgać po szybkie lekarstwo – podwyżkę VAT. Tym bardziej że podwyżki te są dla obywateli widoczne dopiero przy sklepowej ladzie. To sprawia, że są znacznie lepiej tolerowane niż podwyżki podatków dochodowych, w przypadku których efekt widać od razu po tym, co trafia na nasze konta.