W ekskluzywnej rozmowie dla Cooltury, Anita Werdell opowiada o muzycznych inspiracjach, ulubionych klubach jazzowych w Londynie i o tym jak Amy Winehouse pomogła rozpowszechnić jazz.
Anita, już niedługo zagrasz w doskonale znanym w brytyjskim środowisku jazzowym Jazz Cafe w POSK-u. Czy to pierwszy raz, kiedy wystąpisz przed polską publicznością?
Zagrałam już kiedyś w Jazz Cafe. Pamiętam, że był to wspaniały koncert. Pełna sala, świetna atmosfera. Mimo, że nie jest to małe miejsce, doskonale widzisz publiczność. Jestem bardzo podekscytowana nadchodzącym koncertem.
Jakiego repertuaru możemy się spodziewać na koncercie?
Będzie to mieszanka moich starszych utworów, moje własne wersje klasycznych kawałków jazzowych, a także kilka piosenek z najnowszego albumu. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jesteś nazywana “mistrzynią improwizacji”, “królową scatu”. Czy możesz wyjaśnić amatorom jazzu, na czym polega „scatowanie”?
Jest to sztuka improwizowania. Instrumentalnie robi to wiele muzyków jazzowych. Poprzez śpiew możesz zrobić to jedynie używając sylab, które nie tworzą sensu, np. „ do ba di ba da, ” i tym podobne. To prawie jak tworzenie nowego języka. Brzmi śmiesznie, ale końcowy efekt jest fantastyczny.
Jacy artyści najbardziej cię zainspirowali?
Jest ich tak wielu. Pierwszą artystką jazzową, którą usłyszałam była Ella Fitzgerald. Później Charlie Parker – fantastyczny saksofonista, który bardzo wcześnie zmarł, ale tak bardzo mnie zainspirował, aby improwizować i śpiewać w bardzo szybkim tempie, a równocześnie melodyjnie i lirycznie. Oprócz niego Miles Davis, John Coltrane, John Henry, Duke Ellington i wielu, wielu innych.
Z nowoczesnych artystów podziwiam Kurta Ellinga, Gretchen Parlato, w której śpiewie jest wiele inspiracji brazylijskich. Kate McGarry. Instrumentalnie Jima Haarta. Z młodszych wykonawców lubię też Brigitte Berahę, Stacey Kent. Bardzo wielu. Gatunek jazzu się rozrasta, jest coraz więcej utalentowanych muzyków.