Sprawę opisano m.in. w „Sunday Times”. Z informacji zebranych przez dziennikarzy wynika, że w Luton znajduje się kilka nieruchomości, które są własnością wspomnianej organizacji Homes for Homeless People. Jak sama nazwa mówi, zajmuje się ona problemem bezdomności w UK. Problem jednak w tym, że organizacja od przeszło czterech lat nie funkcjonuje. Jej struktury zostały rozwiązane, ale prawa własności nadal obowiązują.
Tym jednak faktem nie przejmują się Polacy, którzy dość szybko upodobali sobie domy w Luton należące do Homes for Homeless People. Chodzi dokładnie o dwie nieruchomości oddalone od siebie o kilka przecznic. Imigranci, którzy się tam wprowadzili, zaczęli już starania o legalne zajęcie znajdujących się tam mieszkań.
Wygląda więc na to, że nasi rodacy zamierzają się tam osiedlić. Dowodem potwierdzającym takie zamiary jest to, że w jednym z budynków nowi lokatorzy formalnie zgłosili swoje dane i zaczęli płacić council tax, a nawet podali swoje nazwiska w odpowiednim okręgu wyborczym.
Zdaniem ekspertów świadczy to o tym, że Polacy chcą zostać tam jak najdłużej, aby po 10 latach zgodnie z obowiązującymi w Wielkiej Brytanii przepisami, starać się o legalne nabycie praw własności do nieruchomości. I jak się okazuje, mają na to spore szanse, ponieważ władze Luton nie bardzo palą się do interwencji. Zdaniem rzecznika rady miasta, cytowanego na łamach „Sunday Times”, miasto nie planuje żadnych działań zmierzających do odebrania owych budynków.
Przypomnijmy, że brytyjski rząd pracuje obecnie na projektem nowych przepisów, które mają na celu skuteczniejsze ściganie squotersów. - Chcę skutecznie zamknąć drzwi przed tzw. squotersami i ich prawami. Raz na zawsze. W ten sposób skończymy z kosztownym wyjaśnianiem spraw zajęcia cudzej własności. Chcemy, aby to zjawisko było traktowane jako przestępstwo kryminalne ścigane odpowiednimi zapisami w kodeksie karnym – powiedział Grant Shapps, brytyjski minister ds. budownictwa.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk