Największe trudności związane ze zorganizowaniem szkoły, to...
Bożena Kołodyńska: ...lokalizacja, ale to już mamy za sobą. Lada dzień ruszą zapisy do szkoły, więc zależy nam na jak największym rozreklamowaniu naszej działalności, aby jak największe grono rodziców dowiedziało się o naszym istnieniu. Przyznajemy, że nie jest to łatwe. Rozesłaliśmy już wprawdzie mnóstwo ulotek, mamy swoja (ciągle rozbudowywaną)
stronkę internetowa , ale żeby dotrzeć do większej ilości zainteresowanych - trzeba szerszej reklamy. Z uwagi na to, że szkoła jest instytucją non profit, a na jakiekolwiek wpływy możemy liczyć dopiero we wrześniu (czesne), to niestety, nie dysponujemy środkami pieniężnymi na reklamę. Wszystko wykładamy z naszych prywatnych kieszeni.
Angelika Garczyńska: Oprócz trudności natury organizacyjnej, najwięcej czasu zajęło nam przygotowanie szkoły ze strony dydaktycznej. Nie ma w zasadzie jednego, dobrze napisanego programu nauczania dla dzieci polskich w Anglii. Są propozycje, np. Macierz Szkolna, czy Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie podają przykładowe programy nauczania – nie jest to jednak wersja ostateczna i każda szkoła musi sobie sama opracować swój własny program. Ponieważ dla wielu dzieci język polski jest drugim językiem, wiec sposób nauczania go różni się od sposobu pracy z dziećmi w szkole polskiej. Na szczęście do naszego grona pedagogicznego dołączyła nowa nauczycielka, która uczestniczyła w pracy nad programem dla dzieci na emigracji, przygotowywanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w Polsce, obecnie jest w trakcie studiów podyplomowych kwalifikacyjnych na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie (nauczanie języka polskiego jako obcego), i to właśnie ona przygotowała program do naszej szkoły. Bardzo fajne pomysły przedstawiła również nasza nowa koleżanka Iwona Karczewska, która pracowała z przedszkolakami wykorzystując nowatorski program psychologiczno-pedagogiczny z wykorzystaniem pacynek. Pojawiły się również trudności z wyborem podręczników, z których żaden nie jest napisany dla dzieci w Anglii. Jednak wszystko mamy za sobą i teraz tylko oczekujemy na zainteresowanie rodziców.
Irena Kukuła: Zarówno Bożena jak i Angelika przedstawiły już trudności, z którymi przyszło nam się zmierzyć - nie będę wiec się powtarzać. Uważam, że to zupełnie normalne - na początku każdej drogi jest ciężko, ale każda droga rozpoczyna się od pierwszego kroku. My już go postawiłyśmy i staramy się - punkt po punkcie - dokładnie realizować to, co założyłyśmy.
Najważniejsze jest, aby nastawiać się na "TAK", myśleć o sukcesie od samego początku i stale dążyć do osiągnięcia swoich założeń. Poza pozytywnym nastawieniem warto uzbroić się też w cierpliwość, być pewnym siebie i bez względu na okoliczności nie tracić wiary we własne siły. Takie nastawienie bardzo pomaga w budowaniu szkoły, własnej firmy, czy czegokolwiek i pozwala stopniowo rozwijać się w zamierzonym kierunku. Ja sama jestem dopiero na początku tej drogi, dlatego powtarzam sobie jak mantrę "jest dobrze, będzie lepiej" i robię swoje.
Na jakie wsparcie ze strony Wielkiej Brytanii mogą liczy tego typu inicjatywy?
Bożena Kołodyńska: Szkoła utrzymywać się będzie z opłat uiszczanych przez rodziców, ale wiadomo - jest to zaledwie kropla w morzu potrzeb, szczególnie teraz, na początku działalności, kiedy potrzeby są naprawdę wielkie. Z tego co wiemy, możemy się ubiegać o dotację z lokalnego councilu, ale ze względu na powszechne cięcia budżetowe, zdajemy sobie sprawę, ze może to być trudne. Istnieją również różnego rodzaju instytucje, które mogą wesprzeć nas finansowo jak np. Wspólnota Polska (wsparcie programu edukacyjnego) czy fundacja Grassroots - od której jest możliwość uzyskania dotacji w celu dalszego organizowania administracji, struktury menadżerskiej czy kadry dydaktycznej. Cały czas oczywiście, szukać będziemy sponsorów i zwracać się do różnych organizacji - innej możliwości jak narazie nie ma .Liczymy rzecz jasna na rodziców, bo nie tylko pomoc materialna jest potrzebna. Z wdzięcznością przyjmiemy każda zaoferowaną szkole pomoc.
Angelika Garczyńska: W czasie roku szkolnego chcielibyśmy organizować koncerty i festyny dla rodziców, wyprawy w plener, które oprócz celu integracyjnego, pomogą nam również zebrać fundusze dla szkoły. Każdy podarowany nam funt jest cenny.
Ilu uczniów może przyjąć szkoła?
Bożena Kołodyńska: Na chwile obecna mamy miejsce dla setki dzieci. Ale jak już wspomniałyśmy, dyrekcja szkoły chętnie z nami współpracuje i jest jak najbardziej elastyczna. Jeśli zajdzie taka potrzeba , to podnajmie nam kolejne skrzydła szkoły, a to oznacza, że wszystkie dzieci, które są chętne, będą mogły wraz z pierwszym dzwonkiem, zając swoje miejsce w szkolnej lawie.
Rozmawiała Katarzyna Kozak, MojaWyspa.co.uk
Więcej informacji o szkole i rekrutacji znajdziesz tutaj