21 studentów o 11 narodowościach przyjechało do Polski na zaproszenie „Gazety Wyborczej”. Każdy z nich otrzymał bilet na samolot oraz kwotę w polskich złotówkach, jaką przeważnie wydają Brytyjczycy podczas urlopu w naszym kraju i udał się do wylosowanego przez siebie miasta. Oprócz Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Trójmiasta znalazły się wśród nich m.in. Kielce, Rzeszów, Toruń czy Płock.
W trakcie dziewięciodniowego pobytu londyńczycy zwiedzali je korzystając z publicznej komunikacji, stykając się na co dzień z mieszkańcami. Mieli bowiem za zadanie wcielić się w rolę kibiców i z ich perspektywy spojrzeć na polskie miasta, aby sprawdzić, jak się po nich poruszać, co warto zwiedzić, gdzie można liczyć na pomoc.
Na tym jednak nie kończyła się ich rola. Jako studenci dziennikarstwa mieli na bieżąco dzielić się swoimi uwagami za pomocą Facebooka, bloga i Twiterra. Tak też się robili, a ich spostrzeżenia były w Polsce żywo komentowane zarówno w tradycyjnych, jak i społecznościowych mediach. I pomimo, że londyńczycy opisywali polską rzeczywistość po angielsku, większość ich czytelników stanowili nasi rodacy. Projekt, któremu nadano kryptonim „Misja 21” został nawet okrzyknięty przez Światowy Związek Prasy (World Association of Newspapers) „jednym z najbardziej ekscytujących projektów dziennikarstwa społecznościowego, jakie do tej pory powstały”.
Obalić stereotypy
- Zanim studenci przyjechali do Polski mówili nam, że spodziewali się zobaczyć, szary, przygnębiający, postkomunistyczny kraj, zniszczony w czasie drugiej wojny światowej, zamieszkały przez bardzo konserwatywnych katolików – opowiada Grzegorz Piechota, szef akcji społecznych „Gazety Wyborczej”.
John Seymour, który wylosował „odbycie misji” w Poznaniu, nie krył więc swojego zdziwienia pisząc na specjalnie stworzonym dla londyńczyków blogu misja21.blox.pl: - Może powiecie, że byłem naiwny, ale nie spodziewałem się zobaczyć takich sklepów jak River Island, H&M, Zara, Tommy Hilfiger, Apple i La Senza we wschodniej Europie… Poznań wydaje się być świetnym przykładem postępu, jaki dokonał się w Polsce od czasów upadku komunizmu, a miasto posiada taką samą infrastrukturę i udogodnienia jak każde inne miasto zachodniej Europy.
Studenci z City przekonali się też, że Polska jest bezpieczniejsza i mniej konserwatywna, niż im się wydawało. Niektóre stereotypy okazały się jednak prawdziwe. Kilku londyńczyków spotkało się z otwartymi rasistowskimi atakami w Internecie, co według nich świadczy o tym, że Polska wciąż ma problem z ksenofobią. Próbując to zrozumieć czarnoskóry Saad Noor przebywający we Wrocławiu zauważył, że rasizm w Polsce ”jest rezultatem rzadkiego kontaktu miejscowych z obcokrajowcami i wynika bardziej z podejrzenia i ignorancji, niż nienawiści”.
Cała prawda o nas
Jakie zdanie goszczący w Polsce studenci wyrobili sobie o Polakach? 19-letni John Stammers, któremu przypadło dokonanie oceny Gdańska, jeszcze przed przyjazdem do Trójmiasta pisał na blogu, że stereotypowy Polak to: „wiecznie narzekający maruda, nieznający angielskiego i nieuśmiechający się. Ktoś z pesymistycznym spojrzeniem na życie i nietolerancyjny dla innych kultur”.
Jego obawy w dużej mierze się sprawdziły. Londyńczyków uderzył brak uśmiechu na naszych twarzach. - Każdy, z kim rozmawiam, stara mi się jakoś pomóc – zauważa dobre chęci Polaków Rajdeep Sandhu na podstawie swoich doświadczeń z Opola. - Tyle tylko, że nie jest tutaj tak jak w Anglii, gdzie jak mijasz kogoś na ulicy, możesz spokojnie się uśmiechnąć i przywitać, nawet jeśli tego kogoś nie znasz - pisze na blogu.
Przed studentami nie udało się też ukryć, że lubimy narzekać. - Każdy lubi sobie czasem ponarzekać, jednak uważam, że Polacy za bardzo skupiają się na negatywach, zamiast myśleć pozytywnie. Usłyszałam tu wiele opinii na temat cierpień, których Polacy doświadczyli podczas okupacji - niemieckiej i rosyjskiej. Wydaje się, że używają przeszłości jako mechanizmu obronnego i usprawiedliwienia dla braku pewności siebie i poczucia niższości – podsumowuje Camilla Mills, która odwiedziła Białystok.
Nudne chwalicie, ciekawego nie doceniacie
Każdy z uczestników „Misji 21” otrzymał po przyjeździe do wylosowanego przez siebie miasta listę pięciu atrakcji turystycznych polecanych przez czytelników lokalnych wydań „Gazety Wyborczej”. Podczas gdy na szczycie powodów do dumy mieszkańcy wielu miast umieścili muzea i historyczne budowle, nie zawsze wzbudzały zachwyt obcokrajowców.